Chris Evert to jedna z najbardziej utytułowanych tenisistek. Amerykanka w swoim dorobku ma wiele sukcesów, w tym osiemnaście zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych oraz pozycję liderki rankingu WTA. 67-letnia dziś była sportsmenka niedawno zdecydowała się podjąć ważny temat. Ten dotyczył choroby nowotworowej, z którą się zmaga. Evert powiedziała, że żyje dzięki siostrze, która zmarła na nowotwór w 2020 roku w wieku 62 lat. Zanim ta udała się do lekarza, rak był już w znacznym stopniu rozwoju. W przypadku Evert profilaktyczna histerektomia - zabieg usunięcia macicy, doprowadziła do wykrycia guza w jajowodzie. Lekarze mogli zatem rozpocząć leczenie i podjąć walkę o zdrowie byłej tenisistki. W momencie diagnozy zmagała się z rakiem w pierwszym stadium. Czytaj też: Świątek inspiracją nie tylko dla sportowców. O Polce powstają już piosenki Legenda tenisa o nowotworze Kobieta zdecydowała się na występ w słynnym programie "Good Morning America". To właśnie tam opowiedziała o ciężkich chwilach podczas leczenia. "W tenisie możesz kontrolować sytuację. Tego typu rzeczy natomiast kontrolować nie możesz. Tysiące ludzi ma raka. Jestem jak wszyscy inni" - powiedziała. Była gwiazda tenisa dodała, że kolekcjonuje teraz peruki i każdego dnia może zmieniać fryzury. "Miałam bardzo urokliwe życie. Teraz mam przed sobą kilka wyzwań. Pociesza mnie świadomość, że chemioterapia ma zapewnić, że rak nie wróci" - dodała Chris Evert.