Przypomnijmy, Kamil Majchrzak, jesienią 2022 roku męska rakieta numer dwa w Polsce, wrócił do gry w ostatnim dniu 2023 roku po 13-miesięcznym zawieszeniu. Wrócił jako zawodnik, który z miejsca w czołowej setce rankingu ATP spadł w niebyt, stracił wszystkie punkty, nie był klasyfikowany. Musiał, i w sumie nadal musi, przebijać się przez małe turnieje ITF, by znów wywalczyć sobie należną pozycję, która w jakiejś perspektywie pozwoli mu wrócić do drugiej, a może i pierwszej setki światowej listy. Zaczął więc w Monastyrze w Tunezji, wygrał swój pierwszy turniej po powrocie. Później doszły kolejne sukcesy w Tunezji, Rwandzie i Egipcie, wkrótce Polak chce spróbować szczęścia w Chinach. Jeśli mu dobrze pójdzie, być może już wkrótce wywalczy przepustkę do eliminacji Wimbledonu czy US Open. W najbliższy poniedziałek będzie w okolicach 350. pozycji na świecie. Pierwszy sygnał przyszedł już w środę. Czech Gengel dał mocno do myślenia Tyle że po grze Majchrzaka w Egipcie można mieć mieszane uczucia. Polak wydawał się być absolutnym faworytem do wygrania obu turniejów ITF M25, a już szczególnie po tym, co zrobił w pierwszym tygodniu. Mimo że wcale nie był najwyżej rozstawionym graczem, to odprawiał jednego rywala za drugim, po godzinnych pojedynkach. W całym turnieju rozegrał 10 setów, wygrał 60 gemów, stracił... zaledwie 15. Żadne ze spotkań nie było nawet przez chwilę emocjonujące, włącznie z finałem. Co się więc zmieniło, że w drugim tygodniu sytuacja Polaka była już zupełnie inna? W środę Majchrzak rozegrał 2,5-godzinny bój z Czechem Markiem Gengelem. Niby wszystko miał pod kontrolę, prowadził 6:3 i 5:4 z przełamaniem, serwował po awans. I tak było to jego najbardziej zacięte starcie od poprzedniego turnieju w marcu w Kigali. Tyle że został przełamany, później drugi raz, na korcie musiał grać dodatkową godzinę. Wywalczył awans po thrillerze, trzeciego seta w tie-breaku wygrał 9:7. Dziś zaś już tak dobrze nie było, Egipcjanin Amr Elsayed na swoim terenie na to nie pozwolił. 25-latek z Szarm el-Szejk praktycznie się nie rusza, gra tu w kolejnych turniejach od początku lutego, dwa razy dostał się do półfinałów. Nigdy jednak nie był nawet wśród pięciuset najlepszych graczy świata, zapewne też niewielu stawiało, że może poradzić sobie z Majchrzakiem, tak jak w marcu z Martynem Pawelskim czy Szymonem Kielanem. Egipcjanin zaskoczył polskiego asa. Faworyt szybko znalazł się w trudnej sytuacji Elsayed od początku jednak imponował serwisem, Polak nie mógł rywala "rozczytać". Do siódmego gema sam jednak utrzymywał podanie, szli więc "łeb w łeb". I wtedy Majchrzak został przełamany, co jakąś wielką tragedią jeszcze nie było. Choć rywal miał aż cztery piłki na 5:3, Polak zdołał odrobić straty, wyrównał na 4:4. I wkrótce znów został przełamany, a swojej szansy na przedłużenie seta nie zdołał wykorzystać. Przegrał tę partię 4:6, musiał więc walczyć o pozostanie w grze w drugiej. Nie dał jednak rady, z trudem wygrał gema na 2:1, by pięć kolejnych już przegrać. Zarazem więc całe spotkanie. Z Szarm el-Szejk jeszcze się nie żegna, pozostała mu gra deblowa, też w czwartek, wspólnie z młodszym bratem Adamem - stawką będzie półfinał. Ten drugi tydzień zastanawia. Kamil Majchrzak nie może powtórzyć sukcesów z pierwszego To jednak, co może niepokoić, to powtarzający się trend w turniejach z udziałem Majchrzaka - jakby Polak miał obecnie siły czy koncentrację na jeden pełny turniej. Na początku stycznia wygrał imprezę w Monastyrze, ale w drugim tygodniu odpadł niespodziewanie w ćwierćfinale, w starciu z Niemcem Nicolą Kuhnem. Później ta sytuacja powtórzyła się w Hammamet (wygrany pierwszy turniej i krecz na początku drugiego w rywalizacji z Tunezyjczykiem Azizem Ouakaą) oraz Kigali (wygrany challenger ATP 50, problemy w drugim w pierwszej rundzie, ostatecznie porażka w półfinale). Choć może w tym ostatnim najmniej, bo rywale byli po prostu mocniejsi. Amr Elsayed do takich jednak się nie zalicza. Teraz przed 28-letnim Polakiem tydzień odpoczynku, a później wylot do Chin. Tam Majchrzak zgłosił się do challengerów ATP, ale na razie musi czekać na decyzje rywali. W Shenzhen (od 22 kwietnia) jest 29. oczekującym do głównej drabinki, a 10. do eliminacji, zaś w Kantonie (od 29 kwietnia) - 26. oczekującym do głównych zmagań. Turniej ITF M25 w Szarm el-Szejk (korty twarde). Druga runda Amr Elsayed (Egipt) - Kamil Majchrzak (Polska, 5) 6:4, 6:2.