"Nie boję się fuzji i taki pomysł mnie nie przestraszył. Jestem pierwszy, który pochwala takie myślenie, ale trzeba mieć świadomość, że to długa i kręta droga. Warto jednak nią przejść, bo w dzisiejszym świecie takie właśnie ruchy powinny mieć miejsce" - skomentował Simon. Dwa tygodnie temu takie przedsięwzięcie zasugerował jeden z najlepszych tenisistów w historii Federer. "Czy jestem jedynym, który uważa że nadszedł czas zjednoczenia męskiego i kobiecego tenisa? Nie mówię o unifikacji rywalizacji na korcie, ale w kwestiach organizacyjnych" - napisał na Twitterze zwycięzca 20 turniejów wielkoszlemowych. Jego pomysł krótko potem poparli inny znakomity gracz Hiszpan Rafael Nadal i była amerykańska tenisistka, zwyciężczyni 39 Wielkich Szlemów w grze pojedynczej, podwójnej i mieszanej Billie Jean King. "Zgadzam się z Rogerem i mówię to od wczesnych lat 70. XX wieku. Jeden głos, kobiety i mężczyźni razem... Zróbmy to!" - zaapelowała w mediach społecznościowych. Simon przyznał, że teraz wytworzył się do fuzji odpowiedni klimat. "Kryzys związany z pandemią koronawirusa jest wyjątkowym momentem, który zmusza nas do myślenia w innych kategoriach niż dotychczas. Na pewno zajmie to trochę czasu, ale jeśli będziemy w tym zgodni, to będziemy w stanie to zrobić" - podkreślił. Z powodu pandemii rywalizacja na kortach jest zawieszona od marca. Przyszłość jest niepewna, choć na lipiec zaplanowane są już turnieje. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by były przeprowadzone. mar/ co/