Jasmine Paolini i Bianca Andreescu napisały w tym sezonie niezwykłą historię. Obie tenisistki rywalizowały ze sobą podczas Roland Garros i Wimbledonu, a teraz na dokładkę trafiły na siebie w pierwszej rundzie US Open. Pierwsze dwie potyczki zakończyły się po myśli Włoszki z polskimi korzeniami, chociaż w obu przypadkach nie brakowało zaciętej rywalizacji. W Paryżu reprezentantka Kanady zdołała nawet wygrać seta, ale później 28-latka przechyliła szalę na swoją korzyść. Teraz Andreescu otrzymała szansę na rewanż na szczęśliwych dla niej kortach, na których triumfowała przed pięcioma laty. Zadanie było jednak bardzo trudne, bowiem Paolini w ostatnich tygodniach zbudowała ogromną pewność siebie, dochodząc do finałów dwóch turniejów wielkoszlemowych oraz sięgając po olimpijskie złoto w grze podwójnej. Włosko-kanadyjski szlagier wyznaczono na sesję nocną na Louis Armstrong Stadium. Organizatorzy wiedzieli, co robią, bowiem tenisistki dostarczyły sporej liczby efektownych wymian. Trzy sety w hitowym meczu pierwszej rundy US Open. Paolini i Andreescu stworzyły świetne widowisko Mistrzyni US Open 2019 wyszła na mecz niezwykle ofensywnie usposobiona. Próbowała dominować na korcie i już w trzecim gemie stworzyła sobie szanse na przełamanie. Wykorzystała pierwszą z nich, a po chwili mogła się cieszyć prowadzeniem 3:1. Od tego momentu pojedynek zaczął nam się jeszcze bardziej zacieśniać. Mieliśmy po kilkanaście wymian w gemie, decydowały niuanse, nie brakowało efektownych zagrań. Jasmine doszła na 3:3, ale potem Bianca odzyskała przewagę i przy stanie 5:3 miała nawet setbola przy serwisie Włoszki. Kanadyjka nie wykorzystała szansy, ale po chwili miała do dyspozycji własne podanie. Pojawiły się następne trzy szanse na zamknięcie partii - wciąż bez powodzenia. Ostatecznie o losach premierowej odsłony decydował tie-break. W nim Paolini prowadziła 5-4, ale ostatni akcent należał do Andreescu. Mistrzyni turnieju sprzed pięciu lat wygrała trzy ostatnie wymiany i zamknęła seta wynikiem 7:6(5) po 80 minutach gry. 24-latka zapłaciła słono za batalię w pierwszej partii. Nie była przyzwyczajona do takiego poziomu intensywności i w drugiej odsłonie została kompletnie zdominowana na korcie. Tenisistka z polskimi korzeniami zauważyła problemy przeciwniczki i wyraźnie podkręciła tempo. Przy stanie 5:0 serwowała po wygraną w secie, miała 30-0. Przegrała jednak gema i rywalizacja nieco nam się przedłużyła. Ostatecznie Paolini zamknęła partię rezultatem 6:2. Początek decydującej odsłony spotkania okazał się bardzo nerwowy. Andreescu miała aż trzy szanse na prowadzenie 2:0, ale nie wykorzystała żadnej z nich. W kolejnym gemie Kanadyjka coraz mocniej zaczęła odczuwać problemy natury fizycznej, dopadały ją skurcze. Włoszka przełamała, a potem powiększyła przewagę i zrobiło się już 3:1. 24-latka próbowała jeszcze pobudzić swoje ciało do walki i w ósmym gemie niespodziewanie wróciła do gry. Podjęła heroiczną walkę, wyrównała na 4:4. Jasmine nie podłamała się straconym prowadzeniem i na koniec znów przycisnęła. Wywalczyła sobie breaka po efektownym forehandzie po linii, a później wszystko zwieńczyła przy swoim podaniu. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem mistrzyni olimpijskiej w deblu 6:7(5), 6:2, 6:4. W drugiej rundzie US Open zagra z Karoliną Pliskovą.