Świątek zaczęła drugiego seta, a Fissette już triumfował. Wielka chwila po 13 latach
Tuż przed godz. 17 w niedzielę swój ostatni mecz w tym roku zaczęła Iga Świątek, ale bez trenera Wima Fisstte'a w swoim boksie. Belg miał w tym czasie inne zadania, prowadził swoją reprezentację, pozbawioną największej gwiazdy, do "niemożliwego", czyli awansu do eliminacji kolejnej edycji Billie Jean King Cup. W sobotę jego zespół był punkt od odpadnięcia. A dziś Belgia musiała wygrać z faworytem - Niemcami. I tego dokonała, podobnie jak Polska. Czy w kwietniu dojdzie do rywalizacji Świątek przeciwko jej trenerowi?

Polska i Belgia znalazły się wśród 21 zespołów walczących o siedem miejsce w przyszłorocznych eliminacjach BJK Cup - najważniejszych rozgrywek krajowych, zwanych czasem drużynowymi mistrzostwami świata. Finały odbędą się we wrześniu 2026 roku w Shenzhen, wystąpią tam na pewno Chinki. A siedmiu kolejnych uczestników wyłonią właśnie kwietniowe starcia.
Szansę na to miały Polska z Igą Świątek, ale i Belgia prowadzona przez Wima Fissette'a. Po WTA Finals drogi tenisistki i szkoleniowca na kilka tygodni się rozjechały. Belg udał się do swojego kraju, a stamtąd - do Ismaning w Niemczech, gdzie jego zespół grał w turnieju razem z Niemcami i Turcją. Iga zaś ruszyła do Gorzowa na podobne zawody - Biało-Czerwone rywalizowały o awans z Nową Zelandią i Rumunią.
Polki w piątek pokonały zespół z Antypodów 3:0, Belgia swoje pierwsze spotkanie rozegrała dopiero w sobotę. I już była o punkt od pożegnania się o awansie. Nie minęły 24 godziny, a wszystko w magiczny sposób się odwróciło.
Polska z Igą Świątek w Gorzowie, a Wim Fissette z Belgią za Odrą. Dwa turnieje, ten sam cel wiceliderki rankingu WTA i jej trenera
Polki dziś rywalizowały z Rumunią o awans - pierwszy punkt dla naszej drużyny zdobyła Linda Klimovicova, dość łatwo ograła Elenę Ruxandrę Bertę 6:2, 6:1.
A po niej, przed godz. 17 zaczęła swój mecz Iga Świątek. W tym samym czasie Fissette w Ismaning śledził kluczowe chwile dla swojej drużyny.
W sobotę Belgia była już o włos od wyeliminowania, po dwóch meczach singlowych remisowała z Turcją 1:1, decydował debel. A w nim, w tie-breaku trzeciego seta (sic!) Turczynki miały dwie piłki meczowe. Gdyby choć jedną z nich wygrały, awansowałyby dalej, bo przecież w piątek sensacyjnie pokonały Niemki 2:1. Dzisiejszy mecz Belgia - Turcja byłby więc o "pietruszkę".

Belgia dostała jednak drugie życie, Niemki - także. Dziś Fissette do starcia rakiet numer dwa posłał młodziutką Jeline Vandromme, która właśnie dziś obchodziła 18. urodziny. A to czołowa juniorka świata, tegoroczna mistrzyni US Open w tej kategorii. Przeciwko niej do boju wyszła starsza o prawie 14 lat Anna-Lena Friedsam, niegdyś 45. rakieta świata. A i dzisiaj jest o niemal 250 pozycji wyżej od nastolatki z ekipy Fissette'a.
Vandromme odniosła jedno z najważniejszych zwycięstw w karierze, choć wcale nie był to dla niej debiut w narodowej kadrze, w kwietniu wygrała równie istotne starcie z Alize Cornet, decydujące o awansie do obecnego etapu. Pokonała Friedsam, która przecież niedawno w challengerze we Włoszech dość pewnie ograła naszą Lindę Klimovicovą. A teraz było 7:6 (0), 2:6, 6:3.
Belgia była już w połowie drogi, potrzebowała jeszcze jednego zwycięstwa - w singlu lub deblu. Do meczu rakiet numer jeden ruszyła Hanne Vandewinkel, ale nie przeciwko Evie Lys, która zawiodła w piątek, a Elli Seidel. Niemka w piątek ograła Turczynkę Cengiz 6:1, 6:1, w tym roku była m.in. w ćwierćfinale WTA 500 w Seulu. Potrafi bardzo mocno uderzać, ma dopiero 20 lat i spore perspektywy.
Tymczasem po dziewięciu gemach było 6:0 i 3:0 dla Belgijki, Fissette już zacierał ręce. Niemka odrobiła jednak straty, wyrównała. Jeden set tu wciąż mógł wszystko zmienić. Belgijka wytrzymała presję w swoim gemie serwisowym, objęła prowadzenie 5:4. A Niemka - nie. Została przełamana do 15, skończyło się na 0:6, 4:6. I ogromnej radości Fissette'a - poprowadził drużynę do kolejnego sensacyjnego awansu.
Niemki zaś spadły z Grupy Światowej pierwszy raz od 2012 roku
Świątek w tym samym momencie prowadziła 6:2 i 2:0, też była na dobrej drodze do awansu z reprezentacją Polski. I kto wie, może dojdzie do starcia Belgii i Polski w kwietniu przyszłego roku. Iga i jej trener znajdą się wtedy po dwóch stronach barykady.
Biało-Czerwone, po wysokim zwycięstwie, mogą awansować w rankingu BJK Cup z dziewiątego miejsca, zyskać rozstawienie w losowaniu. A wtedy jednym z siedmiu wariantów będzie ich mecz z Belgią.

















