Świątek wyszła ze stanu 4:5 15-30 w meczu z Bencić. Pasjonujący bój o ćwierćfinał WTA Wuhan
Poranna sesja na korcie centralnym turnieju WTA 1000 w Wuhan potoczyła się sprawnie. W związku z tym Iga Świątek wyszła na główną arenę zmagań punktualnie o godz. 13:00. Nasza reprezentantka stanęła do walki o ćwierćfinał chińskich rozgrywek, a jej przeciwniczką była mistrzyni olimpijska z Tokio - Belinda Bencić. Panie stoczyły pojedynek, w którym sporo się działo. Szwajcarka miała pierwszego seta na wyciągnięcie ręki, ale ostatecznie Polka wygrała mecz bez straty partii - 7:6(2), 6:4. Znamy już kolejną rywalkę raszynianki.

Iga Świątek rozpoczęła swoją pierwszą przygodę z turniejem WTA 1000 w Wuhan od bardzo przekonującego zwycięstwa z Marie Bouzkovą. Nasza reprezentantka wygrywała większość kluczowych wymian i mimo tego, że obserwowaliśmy sporo gemów na przewagi, ostateczny wynik był mocno skierowany w kierunku raszynianki. Mistrzyni tegorocznego Wimbledonu wygrała spotkanie 6:1, 6:1 i zanotowała efektowny debiut w tej lokalizacji. W trzeciej rundzie poprzeczka miała już jednak powędrować wyżej, bowiem 24-latkę czekało starcie z Belindą Bencić.
Zawodniczka występująca w barwach Szwajcarii awansowała do tej fazy bez gry, bowiem jej przeciwniczka Elise Mertens wycofała się ze zmagań z powodu kontuzji dolnej części pleców. W związku z tym mistrzyni olimpijska z Tokio zachowała cenną energię na potyczkę z naszą reprezentantką. Bencić chciała zrewanżować się Świątek za to, co wydarzyło się kilka miesięcy podczas Wimbledonu. Wówczas w półfinale Belinda nie była w stanie nawiązać rywalizacji z Igą, przegrała z Polką 2:6, 0:6. Teraz zanosiło się na bardziej wyrównaną batalię. Na zwyciężczynię tej potyczki czekała już w kolejnej rundzie Jasmine Paolini.
WTA Wuhan: Iga Świątek kontra Belinda Bencić w trzeciej rundzie
Mecz rozpoczął się od serwisu Świątek. Nasza reprezentantka znakomicie zainaugurowała rywalizację, nie tracąc ani jednego punktu przy własnym podaniu. Na dodatek premierowego gema zakończyła asem. Po zmianie stron próbowała odpowiedzieć Bencić. Tenisistka występująca w barwach Szwajcarii nie miała łatwo, bowiem od razu widzieliśmy sporą aktywność ze strony Igi. W pewnym momencie pojawił się nawet piękny stop wolej w wykonaniu Polki. Później to jednak Belinda jako pierwsza doczekała się szansy na zamknięcie rozdania. Ale nie zdołała tego wykorzystać.
Już w początkowej fazie pojedynku dało się zauważyć sporą frustrację na twarzy mistrzyni olimpijskiej z Tokio. Po dwóch okazjach 15. rakiety świata na 1:1, przyszedł break point dla wiceliderki rankingu. Oglądaliśmy dłuższą wymianę, na wysokiej intensywności. I lepiej wytrzymała ją triumfatorka tegorocznego Wimbledonu. Bencić posłała piłkę w siatkę i doszło do przełamania. Po chwili 24-latka zanotowała kolejny komfortowy gem przy swoim serwisie i w efekcie zrobiło się już 3:0 dla Świątek. W trakcie czwartego rozdania znów obserwowaliśmy zaciętą walkę przy podaniu Belindy. Iga nie odpuszczała, co frustrowało Szwajcarkę. W końcu mistrzyni IO dopięła jednak swego, zgarniając premierowe "oczko" za trzecią okazją.
I to zahartowało trochę Bencić do walki. Zobaczyliśmy także pierwsze problemy po stronie naszej reprezentantki. Po błędzie Polki pojawiły się dwa break pointy powrotne dla rywalki. Pierwszego udało się zniwelować, ale przy drugim zawodniczka z alpejskiego kraju posłała znakomity return do samego narożnika. Raszynianka nie zdołała na niego odpowiedzieć. Po zmianie stron Belinda serwowała po wyrównanie. I dokonała tej sztuki, mimo że to Świątek prowadziła w pewnym momencie 30-15 w szóstym gemie. Potem wkradały się jednak pomyłki, które nie pozwoliły naszej reprezentantce na kolejne przełamanie.
Po chwili Iga przerwała korzystną serię mistrzyni olimpijskiej z Tokio. Utrzymała podanie do 15, kończąc rozdanie asem na zewnątrz. Potem nasza reprezentantka znów starała się wywrzeć presję na returnie. Doprowadziła do równowagi, ale ostatecznie nie wypracowała sobie żadnego break pointa. Dziewiąty gem rozpoczął się źle z perspektywy mistrzyni tegorocznego Wimbledonu, po podwójnym błędzie było 0-30. Raszynianka wyrównała, ale następna akcja trafiła na konto Bencić. Pojawiła się szansa dla Szwajcarki na przełamanie. Polce brakowało pierwszego serwisu, co wykorzystała rywalka. Wymusiła błąd poprzez agresywny return i nagle to Belinda znalazła się w sytuacji, w której podawała po zwycięstwo w partii.
28-latka była na dobrej drodze. Prowadziła 30-15, czyli znalazła się o dwie piłki od wygrania premierowej odsłony. Wtedy zobaczyliśmy lepsze wydanie w wykonaniu naszej reprezentantki. Zamiast setbola, obserwowaliśmy break pointa. Przy ostatniej akcji nie wytrzymała Belinda. Posłała piłkę poza linię końcową i dzięki temu Świątek wróciła do gry w tej partii. Ostatecznie o wyniku tej części pojedynku decydował tie-break, chociaż w dwunastym gemie Iga miała jeszcze cień szansy, by nieco postraszyć przeciwniczkę. Była bliska doprowadzenia do stanu równowagi, mimo że Bencić prowadziła 40-0. W kluczowym momencie Polka trafiła jednak w korytarz deblowy, notując minimalną pomyłkę.
Decydująca rozgrywka potoczy się po myśli Świątek. Już na "dzień dobry" Polka wygrała trzy akcje, dzięki czemu zbudowała sobie przewagę, którą mogła kontrolować w dalszej fazie tie-breaka. Reprezentantka Szwajcarii zbliżała się na co najwyżej dwa "oczka". Od stanu 4-2 dla Igi, wiceliderka rankingu nie straciła już ani jednego punktu do końca partii. Ostatecznie turniejowa "2" wygrała premierową odsłonę 7:6(2) i dołożyła kolejnego wygranego tie-breaka do kolekcji.
Po kilkuminutowej przerwie, druga część pojedynku rozpoczęła się od serwisu Bencić. Nasza tenisistka od razu próbowała narzucić wysokie tempo, mocno pracowała w defensywie. Ale finalnie Belinda utrzymała swoje podanie, nie musząc bronić żadnego break pointa. Po chwili dość niespodziewanie pojawiły się okazje na przełamanie dla Szwajcarki. Pierwszą okazję udało się Polce zniwelować, ale przy drugiej sytuacja potoczyła się już inaczej. Mistrzyni olimpijska z Tokio dopięła swego i wyszła na 2:0. Ta sytuacja tylko i wyłącznie pozytywnie podrażniła Igę. 24-latka od razu wzięła się za odrabianie strat. Najpierw uzyskała powrotnego breaka do zera, a następnie utrzymała podanie i po czterech gemach zrobił się remis.
Bardzo ciekawie układało się piąte rozdanie. Początkowo Bencić prowadziła 40-0, ale mimo to doszło do walki na przewagi. Belinda kolekcjonowała kolejne piłki na trzecie "oczko", aż za szóstą okazją w końcu znów znalazła się z przodu. Nie zrobiło to jednak wrażenia na Świątek, która szybko odpowiedziała pewnie wygranym gemem przy swoim serwisie. A później pognała po następne przełamanie w drugim secie. Trzeci break point w trakcie siódmego rozdania okazał się szczęśliwy dla raszynianki. Szwajcarka nie wytrzymała intensywnej wymiany, popełniła błąd. I dzięki temu Świątek po raz pierwszy w tym secie objęła prowadzenie.
Kolejne dwa gemy przebiegały idealnie po myśli serwujących tenisistek. To oznaczało, że przy stanie 5:4 Iga stanęła przed szansą na zamknięcie pojedynku. Wiceliderka rankingu dokonała tej sztuki, wygrywając ostatecznie 7:6(2), 6:4. O awans do półfinału WTA 1000 w Wuhan powalczy z Jasmine Paolini. Mecz już jutro, nie przed godz. 13:00 czasu polskiego.
Dokładny zapis relacji z meczu Iga Świątek - Belinda Bencić jest dostępny TUTAJ.


















