Polscy kibice liczyli na to, że przygoda Mirry Andriejewej w Dubaju skończy się na ćwierćfinale. Rosjanka okazała się jednak lepsza od Igi Świątek, wygrywając 6:3, 6:3. Siła fizyczna i motoryka nastolatki stanowiły atut nie do zrównoważenia. - Byłam zdenerwowana przed meczem. Powiedziałam sobie, że wcześniej zagrałam dobre spotkanie i po prostu dalej muszę grać tak agresywnie. Nie było łatwo grać przy tylu kibicach. Na szczęście mogłam liczyć na spore wsparcie z trybun - powiedziała Andriejewa w pomeczowym wywiadzie. Ogłoszenie po porażce Świątek. 21 lat czekania i koniec. Jak Szarapowa Andriejewa przeszła do historii. Czegoś takiego w turnieju WTA 1000 nie dokonał nikt Nastolatka szybko poszła za ciosem. Dzień po wyeliminowaniu Świątek rozprawiła się z Jeleną Rybakiną (7. WTA). Wprawdzie oddała zawodniczce z Kazachstanu seta, ale ostatecznie to ona po raz kolejny wzniosła ręce w geście triumfu. Mecz zakończył się jej zwycięstwem 6:4, 4:6, 6:3. Jak informuje serwis OptaAce, Andriejewa jest najmłodszą zawodniczką, jaka dotarła do finału turnieju WTA 1000 od czasu wprowadzenia formatu w 2009 roku. Dokonała tego w wieku 17 lat i 298 dni. - Poprzednim razem, kiedy grałyśmy przeciwko sobie, mecz był dla mnie bardzo trudny. Ona mnie po prostu zmiażdżyła. Tym razem starałam się zaakceptować, że nie zawsze wszystko idzie tak, jak chcę. Wierzyłam, walczyłam o każdy punkt i ostatecznie wszystko się udało - oznajmiła szczęśliwa zwyciężczyni. W finale Rosjanka zmierzy się z rewelacyjną w ostatnich dniach Dunką Clarą Tauson, która w półfinale uporała się z Karoliną Muchovą. Jeśli Andriejewa sięgnie po tytuł, w poniedziałek znajdzie się w pierwszej dziesiątce światowego rankingu. Czeka na nią lokata numer 9.