Choć spotkanie Świątek - Collins stało na wysokim poziomie, a zwroty akcji sprawiały, że trudno było się wręcz od niego oderwać, po jego zakończeniu niewiele mówi się o samej grze. Uwagę ogniskuje zachowanie Amerykanki w trakcie pojedynku i bezpośrednio po nim. W decydującej partii 30-latka trafiła Polkę piłką tak boleśnie, że potrzebna była krótka przerwa. Tuż po tym, jak zdecydowała się poddać pojedynek, podeszła do naszej zawodniczki i wypowiedziała w jej kierunku kilka słów, wyraźnie zbijając ją z tropu. O co chodziło? Światło rzucają wypowiedzi Collins dla mediów. Zarzuciła ona liderce światowego rankingu "brak szczerości". "Nie potrzebuję fałszu" - mówiła, z każdym kolejnym słowem dolewając oliwy do ognia. Świątek zareagowała jak prawdziwa mistrzyni, pokazując wielką klasę. Danielle Collins zaatakowała raz jeszcze Dla zawodniczki ze Stanów Zjednoczonych środa była "czarnym dniem". Nie tylko bowiem musiała poddać mecz singlowy, ale niedługo później pożegnała się z rywalizacją w deblu. Także i tam nie obyło się bez emocji, choć tym razem kulminację znalazły one jeszcze przed rozpoczęciem meczu. Bezpośrednio po rozgrzewce Collins zeszła z kortu i wybuchnęła płaczem, kryjąc twarz w dłoniach. Interweniować musiała jej partnerka. Jak się okazuje, Świątek nie była jednocześnie jedyną, której "oberwało" się od Amerykanki. Razy wymierzyła ona też w organizatorów. Stacja "ESPN" przekazała, że Collins winą za swoje niepowodzenia obarcza... organizatorów, którzy mieli nie zadbać o to, by "woda była dostatecznie chłodna" i "nie stawiali zdrowia na pierwszym miejscu". Iga Świątek swój mecz o awans do finału rozegra już w czwartek. Punktualnie o 12:00 zmierzy się z Qinwen Zheng. Relacja "na żywo" w Interii.