Już za kilka dni czołowi sportowcy z całego świata rozpoczną rywalizację w ramach XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Na francuskich arenach przed publicznością zaprezentują się również sportowcy z Polski. Wiadomo już, że w biało-czerwonych barwach o medale olimpijskie walczyć będzie 212 zawodników i zawodniczek. W ostatniej chwili z rywalizacji wycofał się Hubert Hurkacz, który na początku lipca podczas tegorocznej edycji Wimbledonu doznał bolesnej kontuzji i musiał przejść artroskopię kolana. Choć rekonwalescencja przebiega naprawdę dobrze, w poniedziałek 22 lipca tenisistka podjął trudną decyzję, którą podzielił się z kibicami za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Cześć, Hubert z tej strony. Chciałem wam serdecznie podziękować za wszystkie wasze wspaniałe wiadomości i wsparcie, które od was otrzymuję. Bardzo dużo to dla mnie znaczy. Rehabilitacja naprawdę przebiega bardzo dobrze i cały czas idę do przodu, rozwijam się. Jednak podjęliśmy decyzję z teamem, że nie jestem w stanie zagrać w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Była to bardzo trudna decyzja, ponieważ marzyłem o tym, by reprezentować Polskę na igrzyskach i móc zdobyć medal dla reprezentacji, ale niestety, zdrowie mi w tym roku na to nie pozwoli. Oczywiście, będę oglądał i trzymał kciuki za wszystkich reprezentantów i będę śledził ich poczynania. Życzę im jak najwięcej medali, także pozdrawiam was serdecznie, trzymajcie się i jeszcze raz dziękuję" - poinformował. W grze wciąż pozostaje Iga Świątek, która po wycofaniu się z imprezy Huberta Hurkacza weźmie udział tylko w turnieju singlowym pań. Liderka rankingu WTA już od kilku dni przebywa w Paryżu, gdzie w pocie czoła przygotowuje się do walki o złoto olimpijskie na kortach Rolanda Garrosa. Polska sportsmenka przed startem igrzysk nie może narzekać - z gry wycofała się bowiem jej najgroźniejsza rywalka, Aryna Sabalenka. Białorusinka jeszcze kilka tygodni temu ogłosiła, że nie zamierza wziąć udziału w imprezie czterolecia, ponieważ chce się skupić na ważniejszych turniejach zaliczanych do WTA Tour, w tym m.in. US Open. To już pewne, Iga Świątek traci medalową szansę. "Przepisy są nieubłagane" Aryna Sabalenka wróciła na kort. "Moje szczęśliwe miejsce" Aryna Sabalenka planowała też powalczyć o wielkoszlemowy tytuł podczas Wimbledonu, jednak ostatecznie musiała wycofać się z rywalizacji jeszcze przed meczem pierwszej rundy. Okazało się bowiem, że kontuzja, której 26-latka doznała podczas turnieju w Berlinie, jest poważniejsza, niż pierwotnie przypuszczano. Białorusinka jeszcze w trakcie Wimbledonu udała się na wakacje wraz ze swoim partnerem, Georgiosem Frangulisem, a teraz podzieliła się z kibicami radosną wieścią. W mediach społecznościowych zamieściła bowiem wpis i przekazała, że wznowiła już regularne treningi na korcie. "Moje szczęśliwe miejsce" - napisała. Kiedy stało się jasne, że kontuzja barku Aryny Sabalenki jest naprawdę poważna, eksperci zaczęli zastanawiać się, kiedy tenisistka wróci na kort. Choć 26-latka wcześniej zapowiedziała swój udział w turnieju WTA 500 w Waszyngtonie, pojawiły się głosy, że rekonwalescencja zawodniczki potrwać może nawet około trzech miesięcy, przez co opuści ona nie tylko imprezę w Waszyngtonie, ale również ostatni turniej wielkoszlemowy tego sezonu - US Open. Kilka dni temu Białorusinka przekazała jednak, że zgodnie z wynikami ostatnich badań jej bark został wyleczony i weźmie ona udział we wspomnianym wcześniej turnieju rangi WTA 500. Mistrzyni Wimbledonu "dołączyła" do Sabalenki. Ogłosiła to tuż przed igrzyskami, to koniec