Na wtorek zaplanowano zmagania w górnej drabince singla kobiet. W związku z tym na nowojorskich kortach mogliśmy zobaczyć m.in. Igę Świątek. Polka nie miała łatwej przeprawy z Kamillą Rachimową. Znów pojawiły się problemy z domknięciem spotkania, gdy raszynianka serwowała po zwycięstwo. Doszło do tie-breaka, gdzie rywalka prowadziła już 6-3 i zaczęło pachnieć trzecim setem. Na szczęście liderka rankingu WTA zdołała wrócić do gry. Wygrała pięć akcji z rzędu i zwyciężyła w dwóch partiach. Niewiele ponad godzinę po zakończeniu spotkania z udziałem Igi na korcie Grandstand pojawiła się tenisistka, która według rozstawienia jest najgroźniejszą przeciwniczką Świątek na drodze do finału US Open. Mowa o Jelenie Rybakinie, o której głośno w ostatnim czasie niekoniecznie ze względów czysto sportowych. Po bolesnej porażce w półfinale Wimbledonu wycofała się z igrzysk olimpijskich z powodu problemów zdrowotnych, a potem zanotowała nieudany start podczas WTA 1000 w Cincinnati. Tuż przed startem wielkoszlemowej imprezy poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że dobiegła końca jej pięcioletnia współpraca z trenerem Stefano Vukovem. Zaczęto analizować, jaki wpływ będzie miała ta sytuacja na jej występ w Nowym Jorku. Zwłaszcza że dotychczas nie miała najlepszych wspomnień z amerykańskim Szlemem. Nie potrafiła jak dotąd przebrnąć trzeciej rundy. Na starcie imprezy trafiła na będącą na 194. miejscu w kobiecym rankingu - Destanee Aiavę. Jelena Rybakina awansowała do drugiej rundy US Open. Nie obyło się bez problemów Na początku spotkania uwidoczniła się różnica pomiędzy obiema tenisistka w zestawieniu WTA. Od stanu 1:1 triumfatorka Wimbledonu sprzed dwóch lat wygrała w sumie pięć gemów z rzędu i zapisała na swoim koncie premierową partię rezultatem 6:1. W drugim secie zawiązała się już wyrównana walka. W trzecim gemie Australijka skutecznie obroniła break pointa i sprawiła, że to Rybakina musiała gonić wynik. Kilkanaście minut Jelena dopięła już jednak swego i przejęła stery w drugiej odsłonie, wychodząc na 4:3 z przełamaniem. Niespodziewanie Kazaszka nie poszła za ciosem. Po chwili straciła to, co sobie wypracowała. Zrobiło się 5:4 dla Australijki i czwarta rakieta świata musiała się zmierzyć z presją utrzymania własnego podania, by nie doprowadzić do trzeciej partii. Niewiele brakowało, a Aiava wywalczyłaby sobie setbola. Popełniła jednak błąd przy siatce, a potem Jelena domknęła gema. Prawdziwe kłopoty dla Rybakiny nastały jednak dopiero w dwunastej odsłonie drugiej partii. Kazaszka musiała bronić aż trzech setboli, ale zrobiła to niezwykle skutecznie. Wykorzystała do tego swój największy atut, czyli serwis. Kapitalnie podawała w momentach zagrożenia i doprowadziła do tie-breaka. Decydująca rozgrywka przebiegała już pod pełną kontrolą Jeleny. Ostatecznie mistrzyni Wimbledonu 2022 wygrała 6:1, 7:6(0) i zameldowała się w drugiej rundzie, gdzie zagra z Jessiką Ponchet.