Nanchang, Hobart, Australian Open, Linz, Kluż-Napoca, Puerto Vallarta, San Diego - to turnieje od rangi WTA 125 aż po Wielkiego Szlema, w których swoje kolejne spotkania przegrywała Katarzyna Piter. Doświadczona tenisistka, specjalizująca się już tylko w deblu, po raz ostatni z jakiegokolwiek zwycięstwa cieszyła się 13 października zeszłego roku w turnieju WTA 250 w Hongkongu. Wspólnie z Czeszką Anastasią Dețiuc pokonały wtedy w ćwierćfinale rosyjsko-amerykański duet Mirra Andriejewa/Peyton Stearns. A później zaczęła się długa seria meczów bez zwycięstwa, blisko półroczna, która nie spowodowała jednak wielkiego spadku poznanianki w rankingu deblowym. Ten mógłby mieć miejsce w najbliższy poniedziałek, gdy Piter straci punkty wywalczone za zeszłoroczny udział w finale turnieju WTA 125 w San Luis Potosi. Być może jednak do tego nie dojdzie. Polka i Brazylijka obroniły piłkę meczową. A później awansowały. Katarzyna Piter czekała na to blisko pół roku 33-letnia tenisistka znów poleciała do Meksyku, tam połączyła siły z Brazylijką Laurą Pigossi. To brązowa medalistka z igrzysk olimpijskich w Tokio, właśnie w deblu. Wspólnie z Luisą Stefani sprawiły wówczas w stolicy Japonii kilka sporych niespodzianek, wyeliminowały m.in. duety z Czech (Karolína Plíšková/Markéta Vondroušová) czy USA (Jessica Pegula/Bethanie Mattek-Sands), przegrały tylko jedno spotkanie. Jest to więc zawodniczka, która wie o o chodzi na korcie w tej specjalizacji. Droga do półfinału nie była jednak dla duetu Pigossi/Piter usłana różami. Od razu wpadły na parę numer dwa w turniejowej drabince, Julia Lohoff/Conny Perrin. I to rywalki miały już w trzecim secie piłkę meczową, były o jeden punkt o wygrania całego spotkania. To bardzo zacięte starcie Polka i Brazylijka zapisały jednak na swoje konto, zwyciężyły w trzecim secie 13:11. Trzysetowa batalia o półfinał. Choć tym razem bez wielkich emocji w końcówce W ćwierćfinale sytuacja się powtórzyła, po pierwszym secie Pigossi i Piter znów musiały gonić swoje rywalki. Tym razem rywalizowały z parą Quinn Gleason/Natalija Stevanović, która w poprzedniej rundzie straciła zaledwie jednego gema. I to Amerykanka z Serbką zaliczyły kluczowe przełamanie przy stanie 6:5, nie musiały więc grać tie-breaka. Drugi set zaczął się jednak idealnie dla Polki i Brazylijki, od razu uzyskały breaka i kontrolowały sytuację. W samej końcówce, przy stanie 3:4, rywalki miały dwie szanse na odrobienie strat, ale nie dokonały tego, a za chwilę zostały przełamane po raz kolejny. Doszło więc znów do decydującej rozgrywki - do 10 punktów. Nie było w niej jednak takich emocji, jak dobę wcześniej. Piter i Pigossi tym razem szybko odskoczyły na 4:1 i już nie pozwoliły na jakiekolwiek zagrożenie. Wygrały 10:3, awansowały do półfinału. W nim zmierzą się z parą Rebecca Marino/Maria Fernanda Navarro (Kanada/Meksyk) - są faworytkami do gry w finale. A jeśli Piter zagra o tytuł, to już zdobędzie niemal tyle samo punktów do rankingu, co rok temu. Wtedy było to 95 oczek, teraz jest "tylko" 81. To z uwagi na zmiany punktacji w turniejach. Za końcowy triumf jest zaś 125 punktów. Turniej WTA 125 w San Luis Potosi (korty ziemne). Ćwierćfinał Laura Pigossi/Katarzyna Piter (Brazylia/Polska) - Quinn Gleason/Natalija Stevanović (USA/Serbia) 5:7, 6:3, 10:3.