Już za trzy tygodnie Chwalińska i Kawa stawią się w Szwajcarii na meczu fazy play-off Billie Jean King Cup - Polki powalczą o awans do jesiennego finału. Liderką reprezentacji Polski jest oczywiście Iga Świątek, ale te kilka dni w Biel/Bienne to również okazja do spotkania się w jednym miejscu najlepszych polskich tenisistek. Chwalińska i Kawa będą przy tym mogły podzielić się doświadczeniem z meczów z Carole Monnet, bo obie mogły stanąć w szranki z tą zawodniczką w odstępie zaledwie trzech dni. Niewiele zresztą brakowało, by Chwalińska przeniosła się z Cypru na południe Turcji, była zawodniczką oczekującą na miejsce w eliminacjach turnieju WTA 125. Ostatecznie wybrała jednak grę w Hiszpanii. Katarzyna Kawa wróciła na korty ziemne. Świetny styl: dwa zwycięstwa, główna drabinka Na Monnet wpadła jednak Kawa - dziś obie grały w finale eliminacji do turnieju Megasaray Hotels Open w Antalyi. Dla Polki to pierwsze występy po miesięcznej przerwie, choć wczoraj w niezłym stylu ograła czołową deblistkę świata Wierę Zwonariową. Monnet zaś gra od kilku tygodni regularnie, choć ta "regularność" dotyczy raczej tylko ostatnich dni. Zanim przyleciała grać w Alaminos na Cyprze, w czterech kolejnych turniejach odpadała w pierwszej rundzie. Trudno tu więc było wskazać faworytkę - w rankingu WTA ze sobą niemal sąsiadują (190. i 195. miejsce), Polka bardzo dobrze czuła się w poprzednim roku na kortach ziemnych. 22-letnia zawodniczka z Tuluzy urodziła się w Bojarce na Ukrainie - z tamtejszego sierocińca adoptowało ją małżeństwo z Francji. Jej ciężko chora matka zmarła niedługo po porodzie, ojca nie znała. Jak pisał niespełna dwa lata temu francuski dziennik "La Depeche", bardzo przeżywała swoją podróż latem, 2018 roku do Kijowa, odwiedziła także sierociniec w Bojarce. A już po rosyjskiej napaści interesowała się losem zarządzających nim ludzi. Zacięty początek meczu, dwa kluczowe gemy. Polka utrzymała kontrolę Teraz Monnet walczy o to, by utrzymać się wśród dwustu najlepszych tenisistek świata i mieć prawo gry w paryskim Rolandzie Garrosie. Podobny cel przyświeca też i Polce, która o swoją pozycje ciężko walczyła jesienią zeszłego roku. Początek tego sezonu nie był jednak dla niej zbyt udany, teraz może to się zmieni. Zwłaszcza, że rywalizacja na korcie ziemnym w Antalyi pokazała jej atuty. Doświadczona tenisistka z Krynicy Zdrój od początku starała się grać agresywnie, głęboko. Kluczowy w pierwszym secie był sam początek, drugi i trzeci gem. Najpierw Polka obroniła cztery break pointy, by za chwilę wyrównać stan na 1:1. A po trzech minutach przełamała rywalkę, objęła prowadzenie. I już w miarę bezpiecznie kontrolowała sytuację w tym secie. Ostatnia akcja w pierwszym secie też była zresztą wyjątkowa. Kawa uzyskała break pointa, później cztery szanse na wygranie gema uzyskała Monnet, wreszcie Polka po raz kolejny dała sobie szansę na zakończenie partii. Atakowała, odważnie wchodziła do gry returnem, ale ten zwycięski punkt na 6:3 zdobyła broniąc się daleko za linią końcową. Wymusiła błąd rywalki, co dało jej przywilej rozpoczęcia serwisem drugiego seta. Jedno przełamanie Carole Monnet i na tym koniec. Świetny finisz Katarzyny Kawy I w nim wydawało się, że będzie już "z górki". Polka przełamała rywalkę na 2:0, za chwilę podawała na 3:0. Był to najdłuższy gem w całym spotkaniu, obie rozegrały w nim aż 24 akcje. Kawa miała siedem okazji na objęcie prowadzenia 3:0 i... nic z tego nie wyszło. Została w końcu przełamana, znów musiała walczyć o jakąś zaliczkę. Tyle że tym razem dość szybko wyszła na prostą, po raz kolejny przełamała Francuzkę, poprawiła na 4:1. W czterech ostatnich gemach Monnet wygrała zaledwie trzy piłki, była bezradna. Kawa awansowała więc po raz pierwszy w tym roku do głównej drabinki turnieju WTA. A w niej zagra z Rumunką Eleną-Gabrielą Ruse (WTA 170). Monnet też awansowała, jako szczęśliwa przegrana. O drugą rundę powalczy z rozstawioną z dwójką Łotyszką Darją Semenistają. Turniej WTA 125 w Antalyi (korty ziemne). Finał eliminacji Katarzyna Kawa (Polska, 4) - Carole Monnet (Francja, 5) 6:3, 6:1.