Iga Świątek jest wielka, niesamowita, jedyna - to wnioski, gdy spojrzymy na ranking WTA. Ponad 10,5 tys. punktów, ogromna przewaga nad Aryną Sabalenką i Coco Gauff. No i ta "setka" w ilości tygodni na prowadzeniu. To musi robić wrażenie. A za plecami Igi sytuacja innych Polek też jest bardzo ciekawa. Dzięki awansowi do finału w Rouen, największemu sukcesowi Magdy Linette w tym sezonie, poznanianka "odbiła" pozycję polskiej rakiety numer dwa - wyprzedziła Magdalenę Fręch. I wróciła po trzynastu tygodniach do grona pięćdziesięciu najlepszych tenisistek świata. W ich cieniu mało widoczny jest sukces, którego doświadczyła kolejna z reprezentantek Polski. Chodzi o Weronikę Falkowską, tak dzielnie walczącą równy rok temu w Astanie przeciwko Jelenie Rybakinie w meczu Billie Jean King Cup. Duże ryzyko, ale się opłaciło. Polka poleciała do Bużumbury w środku Afryki. I wygrała turniej Wtedy, w kwietniu 2023 roku, Falkowska miała jeszcze realną szansę, by próbować załapać się do eliminacji Rolanda Garrosa. Nie udało się, a najgorsze przyszło dopiero jesienią. Tenisistka z Warszawy odnosiła sukcesy w deblu, ale gra pojedyncza zupełnie siadła. Już jesienią nie mogła wygrać meczu w głównej drabince turnieju ITF, podobnie było w kolejnych zawodach na początku 2024 roku: w Portugalii, na Słowacji, w USA i we Włoszech. Na dodatek straciła też cały dorobek, bo minęły już 52 tygodnie, za ubiegłoroczny półfinał na Sardynii. Falkowska trochę więc zaryzykowała, bo wybrała turniej rangi ITF W35 w Burundi, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Ale opłaciło się - w pierwszym co prawda "tylko" w deblu (wygrała całą rywalizację), ale w drugim już w singlu. Tytuł dał jej duży oddech i pozwolił na skok w rankingu. Warszawianka efekty zobaczyła dopiero dzisiaj, bo zawody rangi ITF W15 i W35 u pań oraz M15 i M25 u panów są uwzględniane w rankingach WTA i ATP z tygodniowym opóźnieniem. Albo i dwutygodniowym, jeśli nachodzą akurat na najważniejsze dwutygodniowe turnieje, gdy w ich połowie nie ma nowych notowań. Tak stanie się choćby za tydzień, bo panie i panowie rozgrywają zawody w Madrycie. Pierwsza jaskółka, że coś idzie ku lepszemu. Awans Polki w rankingu, szykuje się kolejny Falkowska awansowała więc w najnowszym rankingu WTA aż o 70 pozycji - dopisano jej ostatecznie 30 punktów, a nie 35, bo kilka straciła za zeszłoroczne występy. Obecnie zajmuje 420. miejsce - wciąż odległe, ale pozwalające myśleć o nieco lepszych turniejach, niż te, w których ostatnio musiała występować. W zeszłym tygodniu reprezentantka Polski grała już kolejną imprezę w Tunezji - znów na kortach ziemnych. W Hammamet poczynała sobie dzielnie, ale w ćwierćfinale zmierzyła się z mającą równie dobrą passę Włoszką Sofią Rocchetti. Obie stoczyły 3,5-godzinny bój, minimalnie lepsza była rywalka. To jednak oznacza, że Falkowska - wirtualnie - znów jest nieco wyżej, przesunęła się o kolejnych dziewięć pozycji.