Zmagania w Dubaju kończą Middle East Swing, czyli serię trzech turniejów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Katarze, z których dwa ostatnie mają rangę WTA 1000. To pierwsze tak duże imprezy w tym sezonie, nie licząc oczywiście Australian Open. No i trwają zaledwie tydzień, a przecież można w nich zdobyć tyle samo punktów, co w dwutygodniowych zawodach w Indian Wells i Miami. To jednak oznacza bardzo napięty terminarz - finał w Dosze odbył się w sobotę, Amanda Anisimova ograła w nim Jelenę Ostapenko. Obie nie są w Dubaju rozstawione, swój pierwszy mecz będą musiały zagrać już w poniedziałek. A w niedzielę do boju ruszyły tenisistki, które z Dohą pożegnały się wcześniej. Jednym z ciekawszych pojedynków miało być to pomiędzy Lindą Noskovą, która w ostatnich tygodniach prezentuje się dużo lepiej niż na początku roku, z Julią Putincewą. A dodatkowo ciekawe o tyle, że w poniedziałek znów staną wspólnie na korcie, ale tym razem po jednej stronie siatki - razem startują w rywalizacji deblowej. Ten mecz był też interesujący z punktu widzenia polskiego kibica, bo jego zwyciężczyni trafiała w drugiej rundzie na lepszą zawodniczkę z pary: Magdalena Fręch/Diana Sznajer. WTA 1000 Dubaj. Linda Noskova kontra Julia Putincewa. Rewanż za Dohę, wtedy 6:2, 6:3 wygrała Czeszka Faworytką, patrząc na formę tenisistek z ostatnich dni, była Noskova. 20-letnia Czeszka w Abu Zabi dotarła do półfinału, w Dosze minimalnie przegrała z Igą Świątek walkę o ćwierćfinał. A miała ogromne szanse na drugie w karierze pokonanie Polki, tak jak rok temu w Australian Open. No i wcześniej wyraźnie rozprawiła się z Kazaszką, pokonała ją w drugiej rundzie 6:2, 6:3. Teraz też wszystko wskazywało na to, że będzie podobne. A nawet - identycznie. Czeszka wygrała bowiem pierwszego seta znów 6:2, zajęło jej to 34 minuty. Ona wykorzystała swoje szanse na przełamania, a miała je w dwóch gemach. I oba wygrała, najpierw na 3:1, później na kończącego partię 6:2. Putincewa też miała trzy break pointy, też w dwóch gemach. Najpierw wyrzuciła piłkę nieznacznie za boczną linię, później za końcową, wreszcie na sam koniec odpowiedziała returnem w siatce. Każde z tych zagrań powinno zostać zapisane jako niewymuszony błąd. I to była różnicą między nią a Noskovą, popełniła tych błędów o siedem więcej. W drugiej partii Czeszka prowadziła już 4:3, gdy po raz pierwszy doszło do breaka. Znów Noskova zaskoczyła Putincewą, odskoczyła na 5:3 i wydawało się, że wynik będzie dokładną kalką tego sprzed pięciu dni. Tak się jednak nie stało, 20-latka sama dała nadzieję rywalce, wszystkie cztery punkty dla Kazaszki były jej "zasługą". A właściwie prostych błędów. O ile tych niewymuszonych w pierwszym secie Noskova miała 10, to w drugim - już 25. Przy ośmiu Putincewej. Zawodniczka z Kazachstanu odrobiła straty, decydował tie-break. W nim dokładniejsza była już Noskova, choć pierwszego meczbola znów zepsuła w podobny sposób. Drugiego - już nie. Wygrała mecz 6:2, 7:6 (5), awansowała do drugiej rundy. W niej zmierzy się z lepszą zawodniczką z pary: Diana Sznajder - Magdalena Fręch.