Federer zmierza po czwarty w ciągu ostatnich pięciu lat triumf w Masters Cup, który wygrywał w latach 2003-04 w Houston i w ubiegłym sezonie. Tylko w 2005 roku, w finale tej imprezy, musiał uznać wyższość Argentyńczyka Davida Nalbandiana. W półfinale z Nadalem wyrównana walka toczyła się tylko w pierwszym secie. Obaj zawodnicy wygrywali swoje podania, nawet gdy początek gema należał do rywala. Tak było w piątym, kiedy Federer przegrywał już 0:30, a potem popisał się czterema asami z rzędu. Końcówka pierwszej partii i początek drugiej to popis Szwajcara. W 10. gemie przełamał Hiszpana, wygrywając seta, a zdobywając 14 kolejnych punktów, szybko objął prowadzenie 3:0. Nadal był w stanie tylko zdobyć honorowego gema, ale to oczywiście nie zmieniło sytuacji. W pojedynkach pomiędzy oboma tenisistami wciąż lepszy jest jednak Hiszpan, który wygrał osiem meczów, a przegrał sześć. W tym roku grali ze sobą już po raz piąty, a trzecie zwycięstwo odniósł Szwajcar, który już w październiku zapewnił sobie pierwsze miejsce w obydwu rankingach ATP na koniec sezonu. W pierwszym sobotnim półfinale Ferrer, który jako jedyny w Szanghaju nie przegrał jeszcze meczu, pokonał Amerykanina Andy'ego Roddicka 6:1, 6:3. Ferrer udowodnił, że jego awans do tej fazy z pierwszego miejsca w grupie złotej nie jest przypadkiem. W Szanghaju 25-letni Hiszpan pokonał kolejno: Serba Novaka Djokovicia, Nadala oraz Francuza Richarda Gasqueta, tracąc tylko jednego seta. W niedzielę jednak czeka go trudne zadanie, bowiem w dotychczasowych siedmiu podejściach jeszcze nie udało mu się ograć Federera. Podczas sobotniego półfinału większość kibiców na trybunach sprzyjała raczej Roddickowi, jednak kibice z Półwyspu Iberyjskiego machający flagami robili bardzo dużo hałasu nie tylko żywiołowymi okrzykami, ale i grą na przyniesionych specjalnie do Qi Zhong Stadium bębnach. Można było odnieść wrażenie, że chwilami to zamieszanie wyraźnie dekoncentrowało Amerykanina, który miał mniej czasu - niespełna 20 godzin - od rywala na odzyskanie sił, po piątkowej porażce z Federerem. Natomiast Hiszpan poprzednio wystąpił w czwartek wieczorem. Roddick rozpoczął półfinał od utrzymania swojego podania, ale później sześć kolejnych gemów oddał przeciwnikowi niemal bez walki. Okazało się, że Ferrer bardzo dobrze returnował, nawet przy jego potężnym pierwszym serwisie. Skutecznie też powstrzymywał jego wypady do siatki, bądź to mijając go wzdłuż linii, bądź też grając niskie piłki prosto w nogi. W drugiej partii było trochę więcej walki, ale i tutaj decydujące słowo należało do Hiszpana, który przy pierwszym meczbolu popełnił podwójny błąd serwisowy, ale zakończył spotkanie, wykorzystując drugą szansę. W Szanghaju Roddick wrócił do gry po krótkiej przerwie spowodowanej kontuzją, ale mimo to zademonstrował dobrą formę. To dobry znak przed jego ostatnim występem w tym sezonie, który za 11 dni czeka go w Portland. W dniach 30 listopada - 2 grudnia Amerykanie będą podejmować broniących trofeum Rosjan w finale rozgrywek o Puchar Davisa. Gospodarze bardzo liczą na dwa punkty, jakie w singlu może zdobyć właśnie Roddick oraz wygraną najlepszego debla świata - bliźniaków Boba i Mike'a Bryanów. Wyniki meczów 1/2 finału: David Ferrer (Hiszpania, 6.) - Andy Roddick (USA, 5.) 6:1, 6:3 Roger Federer (Szwajcaria, 1.) - Rafael Nadal (Hiszpania, 2.) 6:4, 6:1