- Ostatnich pięć miesięcy było najtrudniejszym czasem w mojej karierze - powiedział Wawrinka na spotkaniu z dziennikarzami w Geneva Country Club. - Nawet dziś nie jestem w 100 proc. zdrowy. Choć fizycznie sporo mi brakuje, codziennie mocno pracuję, by się poprawić. Przynajmniej wiem, że zmierzam w dobrym kierunku i już to daje mi satysfakcję - dodał. W minionym sezonie Szwajcar dotarł do finału Rolanda Garrosa i Indian Wells oraz półfinału Australian Open. Udane występy zakończone ostały jednak porażką w pierwszej rundzie Wimbledonu i poważną kontuzją. - Pierwszą operacją była artroskopia, aby przyjrzeć się problemowi, a drugą rekonstrukcja chrząstki. Przede mną wiele tygodni pracy. Na szczęście nie ma żadnych opóźnień w rehabilitacji. Mam to szczęście, że jest przy mnie Pierre Paganini (trener przygotowania fizycznego). Bez niego byłoby mi dużo trudniej. Potrzebowałem kogoś, kto zna moje wnętrze i wie, czego potrzebuję, by powrócić do pełni sprawności - zaznaczył Wawrinka. Stan wciąż wierzy w powrót na Australian Open. Poszukuje również trenera, który pomógłby w pracy Yannickowi Fattebertowi. W październiku sztab Wawrinki opuścił bowiem Magnus Norman. BR