Sprawdzali źrenice, za chwilę zapadła decyzja. Koszmar Wuhanu dopadł Emmę Raducanu
Jeszcze w poniedziałek Emma Raducanu wrzucała w swoich mediach społecznościowych screeny z telefonu, potwierdzające potworne upały panujące w Wuhanie. Odczuwalne temperatury dochodziły do 40 stopni Celsjusza, mecze były przerywane. Brytyjskiej mistrzyni US Open z 2021 roku to się nie podobało, dziś padła ofiarą takiej pogody. Nie dokończyła starcia w pierwszej rundzie z Ann Li. Badanie lekarskie było bardzo krótkie.

W poniedziałek Emma Raducanu poinformowała, że w Jiangxia, dzielnicy w południowej części Wuhanu, temperatura wynosiła 34 stopnie Celsjusza, a ta odczuwalna była o trzy stopnie wyższa. W takich warunkach, przy dużej wilgotności, ciężko się funkcjonuje, a co dopiero zawodowo uprawia sport. Choć są oczywiście tenisiści, którzy lepiej funkcjonują w takiej pogodzie niż inne. Raducanu do nich jednak nie należy.
Mecze w Wuhanie były przerywane, tak w poniedziałek, jak i we wtorek. Jedynie centralny kort może dostarczyć cienia, ma zadaszenie. Brytyjskiej gwieździe, jednej z najbardziej medialnych zawodniczek w kobiecym tourze, i on jednak nie pomógł.
WTA 1000 w Wuhanie. Emma Raducanu kontra Ann Li. Na triumfatorkę czekała już Jekaterina Aleksandrowa
Organizatorzy turnieju Wuhan Open zaplanowali na największym korcie swojego kompleksu tenisowego pięć spotkań - przedostatnim w kolejności jest starcie Igi Świątek z Marie Bouzkovą. Rankiem polskiego czasu awans w bólach wywalczyła Naomi Osaka, później do rywalizacji ruszyły już Raducanu i Li.
Gdy mierzyły się latem w Eastbourne, lepsza okazała się Brytyjka, to wtedy też zaczął się w miarę dobry czas dla byłej mistrzyni US Open.

Z drugiej jednak strony także i Amerykanka zaczęła pokazywać spory potencjał, o którym mówiono już lata temu. Rok przed Igą Świątek grała w finale juniorskiego Wimbledonu, tego lata dotarła do finału WTA 250 w Cleveland, w US Open zabrnęła do czwartej rundy.
I zdecydowanie lepiej odnajdywała się w warunkach, jakie tenisistki zastały w Wuhanie.
Raducanu wygrała gema otwarcia, zdołała przełamać Amerykankę. A później już sprawiała wrażenie, jakby złego działo się z jej organizmem. Serwis bywa atutem Brytyjki, ogromne problemy miała z nim w Wimbledonie czy Cincinnati nawet Aryna Sabalenka. A dziś kompletnie nie funkcjonował, był kiepski.
Amerykanka szybko odrobiła stratę, a później już tylko powiększała przewagę. Raducanu jej w tym pomagała, popełniła w tej partii aż 15 niewymuszonych błędów, zapisano jej zaledwie trzy wygrywające zagrania.
Skończyło się na 1:6, chwilowy oddech dał pierwszy gem w drugiej partii, choć i w nim Li miała szansę na przełamanie. A później wszystko zaczęło się powtarzać, doszły jeszcze podwójne błędy Brytyjki. Biegała do piłek, ale nie miała mocy w swoich zagraniach, którymi zwykle imponuje. Po kolejnym podwójnym błędzie zrobiło się 1:4, obie poszły na ławki. Raducanu usiadła, po chwili poprosiła o pomoc medyczną.
Wsparcie fizjoterapuetki nie było potrzebne, chodziło o badanie ogólnomedyczne. Brytyjce sprawdzono ciśnienie, ona pokazywała na ból głowy, w okolicach oczu. Po sprawdzeniu reakcji źrenic momentalnie mecz został zakończony, Raducanu skreczowała.
Mecz zakończył się przy wyniku 1:6, 1:4.












