Polacy w Pucharze Davisa muszą sobie radzić bez zawieszonego za doping Kamila Majchrzaka i Huberta Hurkacza, który przygotowuje się do kolejnych turniejów ATP. "Biało-Czerwoni" nie byli wprawdzie faworytami pojedynku z Japonią, ale niektóre rozstrzygnięcia w tym starciu można uznać za niespodziankę. Puchar Davisa. Niespodzianka w meczu deblistów Po porażkach singlistów: Daniela Michalskiego i Kacpra Żuka o utrzymanie Polaków w grze zagrali finalista Australian Open Jan Zieliński i doświadczony Łukasz Kubot. "Biało-Czerwoni" w meczu z Benem McLahlanem i Yosuke Watanukim wprawdzie wygrali pierwszego seta, ale w dwóch kolejnych dość niespodziewanie ulegli rywalom i ostatecznie przegrali 1:2. Taki rezultat oznaczał, że Japonia po trzech meczach prowadziła 3:0 i zapewniła sobie triumf w całym pojedynku. Maks Kaśnikowski zagrał więc z Kaichi Uchidą o to, by dać swojej drużynie choć jedno, honorowe zwycięstwo. Maks Kaśnikowski przegrał z Japończykiem Już w pierwszym secie stało się jasne, że notowany na 383. miejscu w rankingu ATP Polak może mieć problem z pokonaniem rywala. Uchida przełamał Kaśnikowskiego już w pierwszym gemie i zdominował rywala. Kolejne przełamanie sprawiło, że Japończyk prowadził 4:1 i pewnie zmierzał po triumf w partii, w której oddał Polakowi tylko dwa gemy. W kolejnym secie Kaśnikowski spisywał się lepiej i obaj zawodnicy przez długi czas grali gem za gem. Polak przy prowadzeniu 5:4 miał nawet dwie piłki setowe, ale Uchida najpierw je wybronił, a następnie w kolejnym gemie przełamał Polaka. Przy własnym podaniu z kolei Uchida pewnie wygrał gema, pieczętując triumf w całym spotkaniu 6:2, 7:5. "Biało-Czerwoni" po raz drugi z rzędu przegrali mecz, którego stawką była gra szczebel wyżej i walka o prawo występu w kwalifikacjach do finałowego turnieju Pucharu Davisa. Polacy po porażce z Japonią we wrześniu zagrają o utrzymanie w Grupie Światowej I.