- Dla nas, dla Ukraińców bardzo ważne jest, żeby się wypowiadali, żeby wybrali stronę. Chcemy wiedzieć, chcemy czuć się bezpiecznie. Nie ma znaczenia, czy jest to turniej wielkoszlemowy, czy inny turniej, każdy rosyjski lub białoruski sportowiec musi wyrazić swoje stanowisko, abyśmy wiedzieli, że nie ma wśród nas złych ludzi - powiedziała tenisistka cytowana przez portal Sport.ua. Ta wypowiedź to też pokłosie ostatnicb wydarzeń z tenisowego świata, konkretnie zakazu gry dla rosyjskich i białoruskich zawodników na Wimbledonie. Sama Switolina zresztą bardzo źle psychicznie przeżywa wydarzenia dziejące się w jej kraju. Ostatni raz zagrała 24 marca, w czasie turnieju w Miami. Tenis. Prezes rosyjskiej federacji krytykuje ukraińską tenisistkę Apel Switolinej bardzo nie podobał się byłemu tenisiście, a obecnie prezesowi rosyjskiej federacji, Samilowi Tarpiszczewowi. 74-latek mocno zbagatelizował słowa Ukrainki. - Nie powinno się zwracać na to uwagi. To nie tylko moja opinia, ale także prawników. Każda federacja może nas usunąć z niektórych zawodów. W tym momencie gramy w wielu miejscach, u nas jest wszystko w porządku. Głupotą byłoby w ogóle reagowanie na takie słowa. Kim jest w ogóle Switolina? Kogo ona obchodzi? - kpiąco wypowiedział się Tarpiszczew. A Switolina jest chociażby brązową medalistką olimpijską z Tokio i dwukrotną półfinalistką turniejów wielkoszlemowych. Ostatnio jednak nie mamy okazji do oglądania jej gry i wiele wskazuje na to, że w najbliżśzym czasie się to nie zmieni. Wczoraj, z powodu wojennej traumy, Ukrainka wycofała się z nadchodzącego French Open.