Nie milkną echa niedogodności i niekoniecznie zrozumiałych decyzji z turnieju w Madrycie. Jedną z nich było niedopuszczenie do głosu zawodniczek (Wiktoria Azarenka, Beatriz Haddad Maia, Jessica Pegula, Coco Gauff) po finałowym starciu w deblu. To o tyle zaskakujące, że po finale deblistów panowie mogli przemówić do publiczności i widzów przed telewizorami. "Trudno wytłumaczyć Leo [to imię syna Wiktorii Azarenki - przyp. red.], że mamusia nie jest w stanie przywitać się z nim podczas ceremonii wręczenia trofeów" - przekazała Azarenka na Twitterze. Oburzenia nie kryła Ons Jabeur: "To było niefortunne, smutne i niedopuszczalne" napisała w odpowiedzi na wpis Gauff. Inne utrudnienie spotkało Igę Świątek. Podczas ceremonii zamknięcia imprezy zasygnalizowała, że gra na korcie w późnych godzinach wieczornych, której to doświadczyła w stolicy Hiszpanii, nie była najkorzystniejsza. "Granie przed wami to prawdziwa przyjemność. Jednak granie o pierwszej w nocy nie jest dobrą zabawą. Mimo tego cieszę się, że przeszłam przez to doświadczenie, przetrwałam i zameldowałam się w finale" - tłumaczyła. Wcześniej pojawiły się krytyczne komentarze dotyczące... tortu. O co chodziło? W trakcie turnieju 25. urodziny obchodziła Aryna Sabalenka. Z tej okazji organizatorzy sprezentowali jej niewielki tort. To miły gest, ale problem pojawił się później. Okazało się bowiem, że swoje święto celebrował również Carlos Alcaraz i on także otrzymał tort. Tyle że znacznie okazalszy. Ta dysproporcja - według części fanów - była symbolem nierówności w tenisie. To jeszcze nie koniec. Głośne oburzenie wywołały stroje kobiet podających piłki. Komentarz w tej sprawie, która zresztą urosła na miana skandalu, wystosowała m.in. Aleksandra Kwaśniewska. W kobiecym tenisie nie jest tak kolorowo? Ojciec zawodniczki zaczął mówić Alarm po wydarzeniach na turnieju WTA i ATP w Madrycie. Zdecydowany komentarz Aleksandry Kwaśniewskiej Organizatorzy "ubrali" panie od podawania piłek w plisowane krótkie spódniczki i bluzki odsłaniające pępek. Zdaniem Pilar Calvo ze Stowarzyszenia Kobiet w Sporcie Zawodowym takie stylizacje to forma "seksistowskiej przemocy, która jest tak rozpowszechniona przez ludzi, że trudno ją teraz zauważyć". Głos zabrała również rumuńska tenisistka Andreea Prisacariu. "Czułam się jak na gali bokserskiej, gdzie po ringu chodzą panie" - napisała na Twitterze. Do sprawy odniósł się dziennikarz Bartosz Ignacik. I dodał: "Obserwując mecze w Madrycie, nie dostrzegłem żadnych nieprawidłowości. Absolutnie nie możemy mówić o seksizmie. Wydaje mi się, że w tych czasach, w których każdy może wypowiedzieć się na praktycznie każdy temat, będą zdarzały się podobne zarzuty, przy czym w ogóle nietrafione. Ja jestem w stanie odróżnić seksizm od rzeczy, które rzeczywiście się zdarzają. Każdy organizator ma prawo ubrać w miarę rozsądnie osoby od podawania piłek, zgodnie z chęciami". Obok jego stanowiska obojętnie nie przechodzi Aleksandra Kwaśniewska. "Strasznie, ale to strasznie lubię, jak mężczyźni tłumaczą nam, że coś nie jest seksistowskie (...) Dzieci od podawania piłek zostały zastąpione modelkami w strojach nimfetek i okazuje się, że w ogóle nie jest seksizm, tylko najnormalniejsza w świecie decyzja dotycząca strojów i nie ma żadnego logicznego powodu, żeby czuć się z tym niekomfortowo" - skomentowała na Instagramie. Próbowała przedstawić analogiczną sytuację. "Możemy sobie przecież bez trudu wyobrazić Amélie Mauresmo decydującą, że podczas Roland Garros piłki podawać będą młodziutcy modele bez koszulek, za to w obcisłych szortach i to też będzie zupełnie normalna, niezwiązana z płcią, a już na pewno nie z seksualizacją jednej płci decyzja. I ja jestem nawet za i jak jakiś facet powie, że dziwnie czuje się z tym, że ball boys biegają po korcie w samych gaciach to powiem, że to nie jest dziwne, żeby po prostu przyjął do wiadomości, że to nie jest temat i skupił się na tenisie" - podsumowała. Ostatecznie stroje, które były przedmiotem kontrowersji, zostały zmienione. Znanej rywalce Igi Świątek puściły nerwy. Rozpętała awanturę na korcie