Czeskie media rozpisują się o problemach tamtejszego związku tenisowego. We wtorek do siedziby związku przybyli funkcjonariusze. Sprawa była poważna. "Nasz wydział prowadzi dziś postępowanie karne. Udzielanie informacji jest zastrzeżone dla Wysokiej Prokuratury w Pradze" - przekazał policjant. Służby z Krajowej Agencji ds. Przestępczości Zorganizowanej postawili zarzuty czterem osobom i czterem firmom. Oskarżony jest także doświadczony prezes, którego przyszłość w związku stoi pod znakiem zapytania. Porażka Huberta Hurkacza, a teraz jeszcze to. Bolesne konsekwencje dla Polaka Trzęsienie ziemi w czeskim tenisie. Zaskakujące doniesienia Według informacji uzyskanych przez "Radiožurnál", w aferę zamieszany jest także prezes tamtejszego związku tenisowego Ivo Kaderka. Oprócz niego pod ostrzałem znaleźli się: sekretarz generalny Jakub Fastr, dyrektor ekonomicznego stowarzyszenia Hanna Baierova, działacz tenisowy Vojtěch Fléglow i były przedstawiciel tenisa i biznesmen Daniel Vacek. Zamieszanie dotyczy dotacji, które nasi sąsiedzi pozyskiwali od Narodowej Agencji Sportu. Co ciekawe, w ubiegłym roku "Radiožurnál" opisało podejrzane transakcje, ujawniając finanse związku tenisowego na rok 2021. W grę wchodziły ogromne kwoty. Stowarzyszenie otrzymało od Narodowej Agencji Sportu ponad 141 milionów środków publicznych na promocję tenisa w kraju. Co więcej, prawie jedna trzecia tych środków - ponad 1,6 mln euro - została przekazana stowarzyszeniu Orel Jednota Praha - Balkán, którego prezesem jest Vojtěch Flégl, jeden z najbliższych współpracowników Ivo Kaderki. Część pieniędzy trafiła na konta prywatnych firm Flégla i jego żony. Po wybuchu afery wspomniani działacze nabrali wody w usta i przestali odbierać telefony. Czeskie media nie mają wątpliwości, że skandal może wpłynąć na zmianę obecnej kadry w związku.