Kilka dni temu do sieci trafiło nagranie dokumentujące dwuznaczne zachowanie ojca 16-letniej tenisistki podczas US Open. Sara Bejlek zwyciężyła z Heather Watson (3:6, 6:4, 7:5) i awansowała do turnieju głównego, a chwilę po zakończonym meczu podeszła do taty, Jaroslava. Mężczyzna uścisnął córkę, a później... kilka razy klepnął ją w pośladek oraz pocałował w usta. Podobnie zachował się zresztą trener Jakub Kahoun. Sceny te oburzyły kibiców z całego świata. Odebrano je jako nieodpowiednie. "Nie powinno w ten sposób dotykać się 16-latki. To bardzo niestosowne", "Nie wiem, jak jest w czeskiej kulturze, ale to nie wygląda normalnie" - irytowali się w komentarzach. Teraz do sprawy odnosiła się sama Bejlek. Serena Williams nie dowierzała, że słyszy to pytanie. Bezcenna riposta Sara Bejlek komentuje kontrowersyjne zachowanie ojca. "W Czechach nikt nie zwróciłby na to uwagi" Internauci zaczęli apelować do WTA, by przyjrzano się tej sytuacji. A na konferencji prasowej zapytano Sarę, czy widziała nagranie. 16-latka odpowiedziała twierdząco i próbowała bronić ojca. Dodała, że przecież "tata to tata", a z kolei swojego trenera zna od od 8 lat i nieraz "naklejał jej taśmy albo ją masował". Jej zdaniem w Czechach tego typu zachowanie nie wzbudziłoby tylu kontrowersji. "Gdyby do czegoś podobnego doszło w Czechach, nikt nie zwróciłby na to uwagi. Ale jesteśmy w Stanach Zjednoczonych i każdy to komentuje. Lecz powtarzam, porozmawialiśmy i to się już więcej nie powtórzy" - raz jeszcze zaznaczyła. Zdecydowane słowa legendy tenisa o Idze Świątek. Nie owija w bawełnę