Skandal na Roland Garros, oburzające sceny. Dyrektor turnieju wchodzi do gry
Francuskie media szybko wzięły na tapet wypowiedzi serbskiego tenisisty, Miomira Kecmanovicia, który po przegranym meczu z zawodnikiem gospodarzy, Quentinem Halysem grzmiał o tym, że w skandaliczny sposób zachowywała się pod jego adresem trójkolorowa publiczność. Dziś do sprawy odniosła się Amelie Mauresmo, która pojawiła się na konferencji prasowej.

Mecz Kecmanovicia z Halysem miał rangę pojedynku w drugiej rundzie turnieju singlistów w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Serb przegrał ze swoim oponentem w czterech setach, a do konfrontacji doszło na otwartym korcie numer 14, zlokalizowanym w sekcji pod koniec tenisowego miasteczka, jednym z trzech położonych najbliżej Lasku Bulońskiego.
Francuzi znowu to zrobili. Kecmanović nagłośnił skandal
Zresztą wybór obiekty był nieprzypadkowy, to często właśnie tam lokalizowani są francuscy tenisiści, którzy jeszcze nie są największymi gwiazdami na miarę jednego z trzech głównych obiektów, ale już ogniskują sporą uwagę publiczności. Zajmujący 52. miejsce w rankingu ATP Quentin Halys nie był wcale wyraźnym faworytem, wszak mierzył się z notowanym kilka lokat wyżej (46. ATP) Kecmanoviciem.
Po spotkaniu bardzo gorzkie słowa Serb wypowiedział w rozmowie ze swoimi rodakami, ale jego wypowiedzi szybko obiegły także najważniejsze francuskie tytuły, na czele z L'Equipe i Le Figaro.
- Atmosfera podczas meczu była okropna, to było okropne uczucie. Tutaj jest gorzej niż na innych kortach. Ludzie są blisko i wszystko słychać. Na większym korcie nie byłoby tak wielu obelg, bo ludzie nie siedzą tak blisko. Zostałem opluty i rzucano we mnie różnymi przedmiotami - wściekał się 25-letni sportowiec.
Mało tego, tenisista dodał nawet, że w osobie sprawcy zidentyfikował pewnego zawodnika, ale nie wypowiedział jego imienia i nazwiska. - To straszne grać w takim otoczeniu, jestem przekonany, że ten rywal nie pokonałby mnie nigdzie indziej - zawyrokował.
Ta sytuacja, jako żywo, niestety przypomina wydarzenia z zeszłego roku. Również z kortu numer 14, które relacjonowaliśmy w Interii. Wówczas weteran z Belgii David Goffin, który po pełnym emocji pojedynku odprawił w pięciu setach reprezentanta Francji Giovanniego Mpetshi Perricarda 4:6, 6:4, 6:3, 6:7 (4), 6:3, grzmiał o podobnym skandalu. Zarzucił nieakceptowalne zachowanie zasiadających na trybunach kibiców sympatyzujących z rywalem.
- Ktoś splunął na mnie gumę do żucia. Wkrótce będą świece dymne, chuligani i bójki na trybunach. To zaczyna być absurdalne. Niektórzy ludzie zjawiają się bardziej po to, żeby sprawiać kłopoty, a nie aby stworzyć atmosferę - irytował się Goffin.
Amelie Mauresmo odniosła się do sprawy. Zapowiedziała zdecydowany krok
Świeża sprawa z tej edycji turnieju wróciła na Roland Garros dzisiaj, podczas konferencji prasowej z dyrektorką turnieju, Amelie Mauresmo. Najwięcej pytań dotyczyło sprawy obsadzania mężczyzn kosztem kobiet do wieczornego meczu, z ekspozycją w najlepszym czasie antenowym. Aż w końcu była znakomita tenisistka została skonfrontowana ze skargą ze strony Kecmanovicia, ale także podobnym incydentem, zasygnalizowanym przez Czecha Jakuba Mensika.
- Przyjrzałam się temu. Oczywiście, jeśli tak się stało, to jest to niedopuszczalne. Natomiast jeśli mamy do czynienia z taką sytuacją w trakcie meczu, to zawodnik musi porozmawiać z sędzią i złożyć skargę. Jeśli chodzi o Kecmanovicia, nie było żadnej przerwy zastosowanej przez sędziego, bo zawodnik nie poszedł do sędziego, żeby powiedzieć, że został obrażony lub opluty, co później opowiedział mediom - zaczęła zwyciężczyni wielkoszlemowych turniejów Australian Open 2006 i Wimbledonu 2006, a także numer 1 kobiecego tenisa z lat 2004 i 2006 roku. Po czym zapowiedziała konkretne kroki.
Zobacz również:
- Miażdżący werdykt! Tak Hiszpanie ocenili szanse Świątek i Anisimovej
- Wielki prestiż to nie koniec. Tyle Świątek może zarobić za wygraną w finale Wimbledonu
- Świątek już wie, kluczowa decyzja przed finałem Wimbledonu. To oficjalne
- Godziny do finału, a tu takie słowa o Świątek. Wielka zmiana, to będzie decydować
- Skoro nam powiedziano, że coś takiego się stało, temu kibicowi zostanie zabroniony dalszy wstęp na turniej. I to się stanie na pewno. W tym konkretnym przypadku zgadzam się, że publiczność może była hałaśliwa, bo chciała być zaangażowana w doping. I dlatego ludzie krzyczą. Natomiast jestem dość zawstydzona, ponieważ oficjalnie nic nam nie zgłoszono. Bez wątpienia, gdybyśmy coś takiego sami zobaczyli, to znaczy gdyby dojrzeli to nasi ochroniarze, sędzia lub my, to od razu podjęlibyśmy odpowiednie kroki - zapewniła Mauresmo.
Artur Gac, Paryż


