Finałową rywalką Venus będzie rozstawiona z "dwójką" jej młodsza siostra Serena. Słynne siostry w przeszłości już ośmiokrotnie spotkały się w decydującym pojedynku imprezy wielkoszlemowej. W pierwszym z czwartkowych półfinałów doszło do pojedynku dwóch pokoleń amerykańskiego tenisa - 36-letniej Williams z młodszą o 11 lat Vandeweghe. Druga z tenisistek przed tym spotkaniem opowiadała w formie anegdoty, że jako dziecko starała się - bez powodzenia - o autograf podziwianej przez siebie rodaczki. Na korcie w Melbourne nie było jednak sentymentów. Na wstępie obie zawodniczki zgodnie zaliczyły po przełamaniu. Później trwała zacięta walka "gem za gem", którą zakończył tie-break. W nim lepsza okazała się słynąca z mocnego uderzenia i wybuchowego charakteru Vandeweghe. W dwóch kolejnych setach górą było jednak doświadczenie starszej z tenisistek. 35. rakieta świata w końcówce stawiała jeszcze opór i obroniła trzy piłki meczowe, ale przy kolejnej spasowała. Wykorzystała tylko jeden z 13 "break pointów". Williams miała 50-procentową skuteczność pod tym względem. Spontaniczna reakcja zwyciężczyni po ostatniej akcji wyraźnie spodobała się kibicom. Najpierw przykucnęła i uderzyła dłońmi w kort, po czym wstała i wykonała kilka obrotów, a następnie zaczęła biegać i skakać z radości. "Ostatniej akcji spotkania w tej chwili nie pamiętam. O Boże, to tak wiele dla mnie znaczy. Głównie dlatego, że CoCo grała naprawdę dobrze. Wciąż musiałam się bronić. Nie było chwili wytchnienia. To coś więcej niż wisienka na torcie. To więcej niż sobie wymarzyłam" - przyznała Williams, która wygrała oba dotychczasowe pojedynki z Vandeweghe. Williams, która 17 czerwca skończy 37 lat, jest najstarszą półfinalistką turnieju w Melbourne w liczonej od 1968 roku Open Erze. W innych zawodach Wielkiego Szlema tylko cztery tenisistki na na tym etapie były starsze. Doświadczona tenisistka z USA w najlepszej "czwórce" imprezy tej rangi znalazła się po raz 21. O tytuł w tych prestiżowych zawodach zagra po raz 15. Ostatnio osiągnęła finał w 2009 roku. Triumfów wielkoszlemowych w singlu ma siedem, ale żadnego z nich nie święciła w Australii. W tej imprezie w finale wystąpi po raz drugi. Poprzednio miało to miejsce... 14 lat temu, gdy w decydującym meczu przegrała z siostrą Sereną. - Każdy ma taki moment, gdy to dla niego świeci słońce. Mój trwa trochę dłużej. Byłabym ogromnie szczęśliwa, gdyby w sobotę po drugiej stronie kortu stanęła Serena - podkreśliła Williams po swoim zwycięstwie. I jej marzeniu stało się zadość. Siostry Williams na korcie spotykały się do tej pory 27 razy. Lepszy bilans ma 35-letnia Serena, która wygrała 16 z tych spotkań. Aż osiem potyczek było w finałach Wielkiego Szlema. Tu lepsze statystyki również ma młodsza z sióstr, która wygrała sześć razy. W finale Australian Open zagrały razem już w 2003 roku, kiedy Serena zwyciężyła 7:6 (7-4), 3:6, 6-4. Vandeweghe mimo czwartkowej porażki zanotowała najlepsze w karierze osiągnięcie w Wielkim Szlemie. Wcześniej tylko raz - dwa lata temu w Wimbledonie - była w ćwierćfinale. W Australian Open jej najlepszym wynikiem była dotychczas trzecia runda. 25-letnia zawodniczka to była jedyna z półfinalistek trwającej obecnie imprezy, która nie ukończyła jeszcze 34. roku życia.