Spotkanie odbyło się w ramach benefisu rodziny Radwańskich zorganizowanego przez krakowską Akademię Wychowania Fizycznego, w której hali zebrał się nadkomplet publiczności. Dziadek Władysław i ojciec Robert Piotr są absolwentami tej uczelni, natomiast Agnieszka i Ula na niej studiują na drugim roku. - Wszystko potoczyło się, tak jak miało. Oprócz mnie i siostry grali także dziadek i tata i choć wszyscy jesteśmy w różnym wieku, to całą rodziną zaprezentowaliśmy równy poziom gry - mówiła 22-letnia "Isia". Najpierw doszło do meczu pokoleń, w który dziadek Władysław w parze z Agnieszką pokonali 2:1 w gemach Roberta Piotra i Urszulę. - Starałem się jak mogłem. Ja już od dwóch lat nie trzymałem rakiety tenisowej, ale próbowałem odbijać na tyle, ile może 80-letni mężczyzna. Z pomocą boską i ludzką się udało - stwierdził Władysław Radwański, który był głównym bohaterem sobotniej gali. - Jestem bardzo mile zaskoczony. Impreza na wysokim poziomie, a poza tym syn zrobił mi miłą niespodziankę, bo okazało się, że moja skromna osoba była tutaj najważniejsza i ten benefis był pod moim kątem - dodał. Potem na korcie zaprezentowały się tylko siostry, które były głównymi aktorkami benefisu. Początkowo planowano rozegranie dwóch setów, ale z powodu braku czasu związanego z transmisją telewizyjną po pierwszym secie wygranym przez Ulę 6:3, zdecydowano się najpierw na super tie-break (do 10 zdobytych punktów), który potem jeszcze skrócono do siedmiu. Mimo że Agnieszka prowadziła w nim już 6-3, to przegrała go 6-7. - Z dziadkiem grałyśmy na serio - śmiała się młodsza Radwańska. - W czasie treningu i meczu pokazowego nie da się prezentować stu procent możliwości, tak jak w normalnym spotkaniu. Chciałyśmy jednak pokazać jak najlepszy tenis - dodała 21-letnia Urszula. - Zawsze jesteśmy otwarte na granie "pokazówek". Wiadomo, że to musi też być chęć z innej strony - sponsorów, organizatorów - mówiła Agnieszka, która parę razy w żartobliwej formie nie zgadzała się z decyzjami sędziów liniowych dotyczącymi autów, przypominając wszystkim, że na korcie lubi mieć swoje zdanie. W trakcie pojedynku atmosferę zabawy starał się również zapewnić prowadzący benefis Dariusz Lewandowski. W czasie jednej z przerw zapytał siedzącego obok Władysława Radwańskiego, która wnuczka jest lepsza. - Nie wiem - odpowiedział dziadek. - Wagowo jednak na pewno Agnieszka, bo Ula to rozpacz (obie, jak każda kobieta, trzymają linię - przyp. red.). Lewandowski drążył dalej, pytając Władysława Radwańskiego, kogo widziałby w roli mężów Agnieszki i Urszuli. - Radzę synowi, by kupił sobie dwururkę i "odstrzelił" nieproszonych kandydatów - stwierdził. Dziadek nie chce też hokeisty, choć sam uprawiał tę dyscyplinę. - Niech ma inne spojrzenie na świat niż przez pryzmat sportu - powiedział.