36-latek aktualnie znajduje się w trzeciej setce rankingu ATP. W przeszłości zajmował nawej 31. miejsce. Teraz jednak kariera zeszła na dalszy plan: tenisista walczy bowiem w obronie Ukrainy. W rozmowie z serwisem "Sport.ua" przyznał, że ma poważne wyrzuty sumienia, że gdy Rosjanie w 2014 roku zaatakowali pierwszy raz (co doprowadziło m.in. do aneksji Krymu) na taki krok się nie zdecydował. Tenisista w ukraińskiej armii. Chce "odkupić grzechy" - Chcę odkupić dawne grzechy, bo wtedy nie dołączyłem do wojsk. Urodziło się moje pierwsze dziecko, niedługo wcześniej wziąłem ślub i bałem się bronić kraju. Wtedy moja kariera była u szczytu, wydawało mi się więc, że mam ku temu uzasadnienie - wyjaśniał. Jak dodał, teraz nie miał już żadnych moralnych wątpliwości.- To oczywiste, że gdy tuż po wybuchu wojny przekraczałem granicę i wracałem do ojczyzny nie wiedziałem do końca, w co się pakuję - podkreślał. Jak dodał, wielkim przykładem zarówno dla niego, jak i innych Ukraińców jest prezydent kraju, który nie wyjechał i cały czas aktywnie bierze udział w obronie.