Justyna Krupa, Interia: Zarówno Pan, jak i inny ukraiński były tenisista Ołeksandr Dołgopołow staracie się na co dzień w mediach społecznościowych publikować aktualne, ale często niezwykle trudne w odbiorze wieści z ogarniętej wojną Ukrainy. Dzielicie się z obserwatorami często bardzo bolesnymi obrazami. Robicie wiele, by świat nie zapomniał o tym dramacie. Serhij Stachowski, były tenisista: - Wojna generalnie to nic przyjemnego. Wojna to śmierć, nędza, brutalność. Rzeczywiście, moje media społecznościowe przez ostatnie miesiące poświęcone są głównie wojnie. Staram się cały czas naciskać, bo gdy spojrzymy na media głównego nurtu na świecie, to wojna jakby z nich zniknęła. Ona wciąż trwa, choć wielu ludziom wydaje się, że na Ukrainie sprawy się uspokoiły. Tymczasem napastnicy wciąż próbują, wciąż wysyłają na nasz kraj rakiety, pociski, wciąż zabijają. Nadal chcą realizować plan. Ja i Alex Dołgopołow, ale też inni ukraińscy sportowcy - wszyscy próbujemy zwiększać świadomość ludzi na temat tego dramatu. Ukraina wciąż cierpi. Sytuacja wciąż jest zła. Konsekwencją tego wszystkiego jest dewastacja kraju. Na dobrą sprawę nie możemy nawet na dużą skalę rozpocząć odbudowy, bo w każdej chwili może spaść w danym miejscu kolejny pocisk i zabić kolejnych ludzi. Sytuacja wciąż jest bardzo trudna. Wiem, że wielu ludzi sądzi, że Ukraina już wygrała, że wszystko będzie dobrze, ale daleko jest jeszcze do tego. Czytaj także: Niezwykłe starcie Świątek - Radwańska dla Ukrainy Serhij Stachowski: "Kto mógł, chwytał za broń" Pan i Dołgopołow w pierwszych tygodniach wojny publikowaliście na Twitterze zdjęcia dokumentujące fakt, że po prostu chwyciliście za broń. Dołgopołow pisał, że w trybie przyspieszonym uczył się strzelać. Potem jednak zmieniliście oręż i teraz raczej "walczycie" w wojnie informacyjnej. Publikujecie codziennie nowe wiadomości z Ukrainy. - Każdy stara się robić, co może. W pierwszych tygodniach wojny nic innego nie można było uczynić, jak tylko sięgnąć po broń i próbować bronić kraju. Nie było jasne, jak będzie wyglądało nasze jutro. Kto mógł, to chwytał za broń. Kiedy atakujący zostali wyparci z Kijowa i przesunęli się bardziej na wschód Ukrainy, to sytuacja się nieco zmieniła. Okazało się też, że wielu ludzi chce walczyć, a nie każdy ma takie możliwości, by w mediach społecznościowych skutecznie informować świat o tym, co dzieje się na Ukrainie. Tak, by przekazywać jasno, że nie jesteśmy żadnym "faszystowskim państwem", jak to się ujmuje w propagandzie. Jesteśmy normalnym, demokratycznym krajem. Chcemy kierować się ku Europie, a nie cofać ku nędzy. Stachowski na evencie Świątek. Mówi o wsparciu od ludzi tenisa Na początku wojny wyznał pan, że otrzymał wsparcie słowne od Novaka Djokovicia, który zainteresował się, jak można w tej sytuacji pomóc. Czy inni znani ludzie tenisa, w tym Rafa Nadal, Roger Federer, Andy Murray też kontaktowali się z panem, próbowali okazać wsparcie? - Nie chcę wymieniać nazwisk, ale jedni zawodnicy byli bardziej "proaktywni", niektórzy chcieli pomóc pod względem finansowym, ale raczej unikali publicznych deklaracji w tej sprawie, nie licząc może tych początkowych wiadomości od Novaka Djokovicia. Rozumiem ich, to nie ich wojna. Wszystkich ich prosiłem o jedno: o rozpowszechnianie wiadomości o tym, że ten dramat w Ukrainie trwa. Nie potrzebujemy aż tak pieniędzy, jak właśnie tego. Mam cały czas kontakt z niektórymi ważnymi tenisistami. Andy Murray wspiera sprawę Ukrainy finansowo, przeznaczając na to zarobione na kortach pieniądze. Wielu ludzi stara się pomagać. Ale oczywiście ludzie mają swoje życie, swoje kariery. Każdy próbuje coś w życiu osiągnąć. A Ukraina po prostu próbuje przetrwać. Cieszy pana, że Iga Świątek i Hubert Hurkacz potrafili wyjść w tej sprawie przed szereg i mówić mocnym głosem o wsparciu dla Ukrainy w tak trudnym czasie? - Gdybym powiedział, że mnie to cieszy, to bym powiedział zdecydowanie za mało. To dla mnie niesamowity honor, że Iga i Hubert robią to wszystko, by nas wesprzeć. Generalnie ludzie z Polski, Słowacji, Czech, krajów bałtyckich - czyli krajów będących naszymi sąsiadami - starają się nam niesamowicie pomagać. Gdyby nie pomoc ze strony tych krajów, a zwłaszcza ze strony Polaków, nie moglibyśmy wiedzieć, że nasze rodziny mają szansę czuć się bezpiecznie i nie bylibyśmy w stanie się tak skutecznie bronić. Wiemy, że Polska jest teraz jednym z naszych najważniejszych partnerów. Jesteśmy ekstremalnie wdzięczni Polsce i polskim władzom za to, co dla nas zrobili. Rozmawiała: Justyna Krupa