40-letnia Serena ma na koncie aż 23 wielkoszlemowe tytuły. US Open wygrywała łącznie sześciokrotnie, ostatni raz - w 2014 roku. Gwiazda tenisa w czerwcu tego roku, podczas Wimbledonu powróciła do rywalizacji po niemal rocznej przerwie. Nie był to jednak powrót udany: w rywalizacji singlistek odpadła już w pierwszej rundzie, przegrywając z Harmony Tan 5:7, 6:1, 6:7. "Dzika karta" dla Sereny Williams. Jest decyzja Od tamtej pory oglądaliśmy ją w akcji dwukrotnie: podczas turniejów w Toronto i Cincinnati. W tym pierwszym zdołała wygrać jedno spotkanie (w drugiej rundzie odprawiła ją Belinda Bencic), zaś w drugim została już na starcie rozbita przez młodą Emmę Raducanu, która wkrótce będzie bronić triumfu w US Open sprzed roku. Spotkanie z Brytyjką trwało zaledwie 65 minut, a 19-latka wygrała je 6:4, 6:0. Nieco ponad tydzień temu, w materiale, opublikowanym na łamach "Vouge" Serena zasygnalizowała, że nadchodzący US Open będzie dla niej ostatnią imprezą w karierze. Jak pisała, "odliczanie się rozpoczęło", a ona sama zamierza delektować się nadchodzącymi dniami. Organizatorzy turnieju wielkoszlemowego zdecydowali, że 40-latka otrzyma, podobnie jak na Wimbledonie, "dziką kartę", uprawniającą do występu w turnieju głównym. Czysto teoretycznie możliwa jest zatem sytuacja, w której Williams zagra w pierwszej rundzie z Igą Świątek - nie będzie bowiem rozstawiona, a Polka to "jedynka" i liderka rankingu WTA. Co ciekawe, nasza reprezentantka niedawno została zapytana o to, jak postrzega Serenę Williams. Odpowiedź była zaskakująca, bowiem stwierdziła, że czuje się... "jak dziecko z przedszkola". - Patrzę i myślę: "Wow Serena". Jeszcze z nią nie rozmawiałam, na razie próbuję powiedzieć "Czesć" - dodawała. US Open rozpocznie się 29 sierpnia, a zakończy - 11 września. Przed rokiem wśród pań triumfowała wspomniana już Emma Raducanu, która przebiła się wtedy do głównej drabinki przez kwalifikacje, a przed startem imprezy klasyfikowana była w drugiej setce rankingu.