36-letnia Williams potrzebowała godziny i 15 minut, by pokonać Goerges. Spotkanie z trybun oglądał m.in. legendarny amerykański bokser Mike Tyson. Mógł być usatysfakcjonowany występem rodaczki, która wygrała 75. mecz w głównej drabince na kortach im. Rolanda Garrosa. Williams, która 1 września urodziła córkę, wróciła po prawie półtorarocznej przerwie do rywalizacji wielkoszlemowej. Ma w dorobku 23 tytuły wywalczone w singlu w turniejach tej rangi, z czego trzy we French Open (2002, 2013, 2015). Na liście WTA zajmuje obecnie dopiero 451. miejsce. By wystąpić w Paryżu skorzystała z tzw. zamrożonego rankingu. Nie została jednak rozstawiona, co wzbudziło dyskusje. "Dziś zagrałam przyzwoicie. Powrót do rywalizacji nie jest łatwy... Wszystko odbieram teraz inaczej, bo mam dziecko" - zaznaczyła słynna zawodniczka z USA, która w drodze do "16" paryskiej imprezy straciła seta. Wszyscy miłośnicy tenisa czekali na jej sobotnie zwycięstwo. Dzięki temu w poniedziałek dojdzie do opisywanego jako hit 1/8 finału pojedynku z Szarapową. Rosjanka ma w dorobku pięć tytułów wielkoszlemowych, w tym dwa wywalczone w Paryżu (2012, 2014). 31-letnia tenisistka poprzednio startowała w stolicy Francji trzy lata temu. Kolejną edycję opuściła z powodu zawieszenia za doping. W ubiegłorocznej nie wzięła udziału, ponieważ organizatorzy nie przyznali jej tzw. dzikiej karty - ani do głównej drabinki, ani do eliminacji, a jej ówczesne miejsce w rankingu nie pozwalało na występ choćby w kwalifikacjach. W sobotę w imponującym stylu pokonała w niespełna godzinę rozstawioną z "szóstką" Czeszkę Karolinę Pliskovą 6:2, 6:1. Bilans dotychczasowych pojedynków byłych liderek światowego rankingu przemawia zdecydowanie na korzyść Williams, która wygrała 19 z 21 ich meczów, w tym ostatnich 18. Szarapowa pokonała ją ostatnio w 2004 roku.