Jedna z najwybitniejszych tenisistek w historii, triumfatorka 23 turniejów wielkoszlemowych w grze pojedynczej powróciła do rywalizacji w czerwcu, po niemal rocznej przerwie. Otrzymała "dziką kartę" od organizatorów Wimbledonu. Na Wyspach pożegnała się z rywalizacją już w pierwszej rundzie. Pokonała ją Harmony Tan. W sierpniu Williams zasygnalizowała z kolei, że US Open będzie jej ostatnim turniejem w karierze. W eseju dla magazynu "Vogue" napisała, że zmierza w kierunku "innych rzeczy, które są dla niej ważne", dodając, że nie lubi słowa "emerytura". Zmagania w Stanach Zjednoczonych zakończyła na trzeciej rundzie, odprawiając po drodze Dankę Kovinić (6:3, 6:3) i wiceliderkę rankingu WTA, Anett Kontaveit (7:6, 2:6, 6:2). Nocą z piątku na sobotę polskiego czasu, po niezwykle ciekawym meczu uznać musiała wyższość Australijki, Ajli Tomljanovic. Trwające ponad trzy godziny starcie porwało publiczność, a samą Serenę doprowadziło do łez. Porywający mecz Sereny Williams na zakończenie Już pierwszy, trwający 51 minut set pokazał, że może to być prawdziwy, tenisowy maraton. Dopiero jednak odsłona druga, która rozstrzygnęła się po... 84 minutach gry sprawiła, że tego meczu, również ze sportowego punktu widzenia długo nie będzie dało się zapomnieć. Williams prowadziła już 4:0, a potem - 5:2. Przy tym stanie miała... cztery piłki setowe, ale żadnej z nich nie zdołała wykorzystać. Chwilę później Tomljanovic przełamała podanie przeciwniczki i doprowadziła do wyrównania (5:5). Ostatecznie losy tej odsłony rozstrzygnął tie-break, który Amerykanka wygrała 7-4. W secie trzecim Serena rozpoczęła od przełamania rywalki, ale wypracowaną przewagę błyskawicznie straciła. Jak miało się okazać - pierwszy gem był jedynym wygranym w całej partii, choć żadnego nie oddała bez walki. Australijka prowadząc 5:1 wykorzystała dopiero szóstą piłkę meczową. - Boże, dziękuję wam. Byliście dziś niesamowici - mówiła Serena do fanów bezpośrednio po zakończeniu spotkania. - Dziękuję, tatusiu, wiem, że oglądałeś. Dziękuję, mamo... - kontynuowała, po czym musiała na moment przerwać, gdyż nie potrafiła powstrzymać płaczu. Publika dodała jej otuchy gromkim aplauzem. - To łzy szczęścia. Tak mi się wydaje - żartowała. Zwróciła się też do swojej siostry, także wybitnej zawodniczki. - Nie byłabym Sereną, gdyby nie Venus, więc - dziękuję ci! - powiedziała. Ajla Tomljanovic - Serena Williams 7:5, 6:7, 6:1