Ostatnie tygodnie nie były udane dla Mai Chwalińskiej. Dość powiedzieć, że Polka "odbijała się" od kolejnych turniejów, nie będąc w stanie przebrnąć przez 1. rundę. W US Open przepadła już na starcie kwalifikacji, a z Challengerami w Montreux, czy w Tampico żegnała się po pierwszym występie. Fatalną passę udało jej się wreszcie przełamać w Meridzie. 23-latka wywalczyła sobie prawo do gry w turnieju rangi WTA, eliminując w kwalifikacjach najpierw Marię Kononovą, a później Sophie Chang. Prawdziwy popis dała jednak w 1. rundzie. Na taki rezultat czekała wiele miesięcy. Koncert Świątek na WTA Finals, Sabalenka zdeklasowana. Tak Iga wróciła na szczyt rankingu Maja Chwalińska wydarła zwycięstwo w Meridzie. Co za bój Polki Rebecca Marino, bo z nią przyszło się zmierzyć Chwalińskiej, swego czasu, notowana była nawet na 38. pozycji w rankingu WTA. Były to jednak czasy odległe. Kanadyjka od dłuższego czasu nie jest w stanie nawiązać nawet do swoich występów sprzed dekady, ale mimo to postrzegana była jako wyraźna faworytka spotkania pierwszej rundy. Pierwszy set po niemal godzinie walki padł jej łupem, choć Maja Chwalińska na starcie dwukrotnie obejmowała prowadzenie 1:0 i 2:1. Ostatecznie jednak to oponentka wygrała 6:4. Nie podłamało to 175. rakiety świata. Drugą partię rozpoczęła od wyniku 0:2, ale szybko wróciła do rywalizacji, przełamała Marino i wyszła na prowadzenie 4:3. Po niezwykle długim i zaciętym dziesiątym gemie wykorzystała wreszcie piątą piłkę setową i doprowadziła do wyrównania 1-1. Wyraźnie rozpędzona Chwalińska zdominowała w decydującej partii dużo bardziej doświadczoną rywalkę. Przełamała ją dwukrotnie, z czego w ósmym gemie do zera i wygrała, ostatecznie triumfując po trwającym dokładnie 159 minut meczu 4:6, 6:4, 6:3. Była to wyjątkowa chwila dla młodej Polki - na wygraną w głównej drabince imprezy głównego cyklu WTA czekała aż 27 miesięcy. Chwalińska triumfuje, WTA reaguje. Wyjątkowy komunikat poświęcony 23-latce Jakby tego było mało, wkrótce po triumfie nad Rebeką Marino nadszedł komunikat ze strony WTA. Stowarzyszenie kobiecego tenisa doceniło osiągnięcie Chwalińskiej. Pięć godzin gry, cztery przerwy medyczne. To był horror. Teraz Polka tłumaczy "Cudowna ulga" - napisano, w odniesieniu do tego, jak długo 23-latka czekała na zwycięstwo takiej wagi. Oprócz tego pojawiła się wzmianka, że mecz Polki z Kanadyjką rozstrzygnął się w trzech setach. A na tym wcale nie koniec wyzwań, jakie stoją przed naszą tenisistką. W 1/8 finału czeka ją starcie ze zwyciężczynią pary Renata Zarazua - Akasha Urhobo. Meksykanka uchodzi za wyraźną faworytkę.