26-letni wrocławianin zaczął maraton w Ameryce Północnej. Jego pierwszym przystankiem jest Waszyngton. Hurkacz już wcześniej zaprezentował się na korcie w tej imprezie, wygrywając w pierwszej rundzie debla. Razem z Amerykaninem Francesem Tiafoe pokonał dwóch reprezentantów gospodarzy - Christophera Eubanksa i Sebastiana Kordę 2:6, 7:6 (11-9), 10-7. W pierwszej rundzie singla Polak nie wystąpił, ponieważ jako rozstawiony z "czwórką" miał wolny los. Grał w niej tymczasem Mmoh. Zmierzył się z rodakiem, Bradleyem Klahnem, który musiał przebijać się przez kwalifikacje, i wygrał 6:3, 6:3. Hurkacz nigdy wcześniej nie miał okazji spotkać się na korcie z Mmohem, ale był zdecydowanym faworytem tego meczu. Wrocławianin jest bowiem 17. rakietą świata, natomiast jego przeciwnik zajmuje dopiero 112. miejsce. Iga Świątek z szansą na prestiżowe wyróżnienie. Walczy o tytuł najlepszej na świecie Tenis. Hubert Hurkacz stracił serwis już na początek Spotkanie zaczęło się jednak niespodziewanie. Amerykanin już w pierwszym gemie przełamał bowiem podanie naszego tenisisty. Ostatni punkt zdobył świetnym minięciem po linii. Co ciekawe to liczący sobie 196 centymetrów wzrostu Polak miał problemy z serwisem, ponieważ w trzecim gemie znowu musiał bronić break pointów. Tym razem dwóch, jednak zapisał go na swoje konto. W szóstym gemie była walka, ale Mmoh nie pozwolił sobie odebrać podania i cały czas prowadził z przewagą przełamania. Amerykanin już w dziewiątym gemie miał dwie piłki setowe i drugą wykorzystał, po tym, jak Hurkacz pomylił się z forhendu, znowu tracąc serwis (6:3). Magdalena Fręch zagrała ze "szczęśliwą przegraną". I nie miała szczęścia W pierwszym gemie drugiej partii, przy własnym podaniu i stanie 40:15, Mmoh tak walczył o piłkę, że wpadł na ustawioną na wysokości kara serwisowego kamerę. Amerykanin wytrzymywał długie wymiany i nie dawał szans naszemu tenisiście nawet na break pointa. Wyrównany był szósty gem, w którym Mmoh miał nawet okazję na przełamanie, ale ostatecznie wrocławianinowi udało się utrzymać podanie. Tenis. Hubert Hurkacz w Ameryce Północnej ma maraton W 12. gemie mieliśmy już pierwszą piłkę meczową, ale Hurkacz obronił się asem. I doprowadził do tie-breaka. W nim okazał się lepszy (7-4) i potrzebna była trzecia partia. Wydawało się, że to był moment zwrotny. Nic z tego. W trzecim gemie decydującego seta Mmoh, za trzecim break pointem, przełamał podanie naszego tenisisty, wychodząc na prowadzenie 2:1. Po chwili Polak mógł odrobić straty, ponieważ pierwszy raz w meczu miał break pointy, ale w obu przypadkach Amerykanin obronił się serwisem i wygrał tego gema. Hurkacz doprowadził do wyrównania w szóstym gemie. Z kolei w dziewiątym musiał sam się bronić przed stratą podania, co mu się jednak udało. Mmoh serwował więc, aby pozostać w meczu. Polak miał trzy piłki meczowe, ale rywal potrafił się wybronić. Więcej przełamań nie było, więc o zwycięstwie decydował kolejny tie-break. Tym razem lepszy w nim okazał się Amerykanin. Mecz trwał dwie godziny i 56 minut. Hurkacz po turnieju w Waszyngtonie zagra w Toronto (7-13 sierpnia), a następnie w Cincinnati (13-20 sierpnia). Zwieńczeniem maratonu w Ameryce Północnej będzie wielkoszlemowy US Open w Nowym Jorku (28 sierpnia-10 września). Mmoh w drugiej rundzie w stolicy USA zmierzy się albo z rodakiem J.J. Wolfem (16.), albo z reprezentantem Mołdawii Radu Albotem. II runda gry pojedynczej: Michael Mmoh (USA) - Hubert Hurkacz (Polska, 4.) 6:3, 6:7 (4-7), 7:6 (7-4)