Aryna Sabalenka zdecydowała się na start w turnieju WTA 1000 w Miami pomimo śmierci swojego byłego partnera Konstantina Kołcowa. W drugiej rundzie zmagań przyszło jej rywalizować z przyjaciółką - Paulą Badosą. Białorusinka wygrała to starcie 6:4, 6:3. Po meczu Hiszpanka przekazała, że nie jest dla niej zaskoczeniem to, jak zaprezentowała się wiceliderka rankingu WTA. "To bardzo, bardzo silna kobieta. Widzicie to na korcie. Ja ją znam prywatnie, więc nie było to dla mnie żadne zaskoczenie" - przyznała. Już dzień później Sabalence przyszło rywalizować z reprezentantką Ukrainy - Anheliną Kalininą. W drugiej fazie turnieju dokonała wielkiej rzeczy, bowiem wróciła z trudnego położenia w starciu z Caroline Wozniacki, broniąc po drodze piłki meczowej. Natchniona zwycięstwem po ponad trzygodzinnym pojedynku, przystąpiła do walki o awans do 1/8 finału z wiceliderką rankingu WTA. Wielki dzień dla Kalininy. Sabalenka nie dała rady Ukraince Mecz rozpoczął się lepiej dla Sabalenki, która szybko objęła prowadzenie 2:0. Kolejne trzy gemy trafiły jednak na konto reprezentantki Ukrainy. O losach pierwszej partii zdecydował dziewiąty gem. To właśnie w nim Kalinina uzyskała kluczowe przełamanie, a chwilę później zamknęła seta rezultatem 6:4. W drugiej partii widzieliśmy odmienioną Białorusinkę. Ważnym punktem był trzeci gem, gdy Sabalenka wyszła ze stanu 0-30 przy swoim podaniu i objęła prowadzenie 2:1. Od tego momentu nie straciła już żadnego gema do końca partii i wygrała ją 6:1. Decydujący set rozpoczął się jednak fatalnie z perspektywy Aryny. Ukrainka była na fali, a wiceliderce rankingu WTA rozsypał się serwis, który jest fundamentem jej gry. W efekcie szybko zrobiło się 4:0 dla Kalininy. Sfrustrowana Białorusinka otrzymała nawet w pewnym momencie ostrzeżenie od sędziego za uderzanie piłek po zakończonych wymianach. Chwilę później Sabalence udało się odrobić jednego gema, ale na tym skończyły się pozytywne informacje dla Białorusinki. Anhelina przy stanie 5:1 serwowała po zwycięstwo w meczu i wykorzystała swoją okazję. Ostatecznie triumfowała 6:4, 1:6, 6:1 i zameldowała się w czwartej rundzie WTA 1000 w Miami, gdzie zagra z Julią Putincewą. Po ostatniej akcji meczu Sabalenka złamała jeszcze rakietę po kilkukrotnym uderzeniu o kort. Porażka Białorusinki sprawi, że straci punkty względem ubiegłorocznego występu na Florydzie. Wówczas uzyskała 215 pkt za awans do ćwierćfinału. Tym razem może liczyć tylko na 65 oczek, co oznacza, że najnowszym notowaniu, już po turnieju w Miami, będzie miała 8045 pkt w rankingu WTA. Powiększy się zatem jej strata do Igi Świątek. Polka ma już zagwarantowane co najmniej 10780 pkt w zestawieniu, które ukaże się na koniec marca. W najlepszym wypadku będzie to 11715 oczek.