Sensacja w Meridzie. Faworytka wyeliminowana, aż 102 lokaty różnicy. Szalona końcówka
Głównym wydarzeniem z naszej perspektywy podczas wtorkowej rywalizacji w Meridzie było oczywiście spotkanie Magdy Linette z Elisabettą Cocciaretto. Zanim Polka i Włoszka pojawiły się na korcie, kilkanaście minut wcześniej zakończył się pojedynek, w którym doszło do sporej niespodzianki. Rozstawiona z "6" Marta Kostiuk, która była wyraźną faworytką starcia z Darią Saville, przegrała z notowaną o 102 lokaty niżej reprezentantką Australii 4:6, 6:7(6) w pierwszej rundzie WTA 500. W drugim secie Ukrainka nie wykorzystała aż czterech setboli.

Marta Kostiuk przystępowała do rywalizacji w Meridzie po przyzwoitych występach. Najjaśniejszym punktem tego sezonu w wykonaniu Ukrainki był oczywiście turniej WTA 1000 w Dosze, gdzie pokonała m.in. Coco Gauff i Magdę Linette. Przegrała dopiero w ćwierćfinale, po pasjonującej batalii z Amandą Anisimovą. Swoje starty na Bliskim Wschodzie zakończyła poprzez drugą rundę zmagań w Dubaju.
Zawodniczka naszych wschodnich sąsiadów przybyła do Meksyku z nadziejami na dobry występ. Została rozstawiona z "6" w drabince, na papierze miała całkiem przyzwoite losowanie. Trafiła na Darię Saville, która musiała się przedzierać przez eliminacje. Reprezentantka Australii plasuje się obecnie na 121. pozycji w rankingu WTA, a więc o 102 lokaty niżej od swojej przeciwniczki w premierowej fazie głównych zmagań. Kostiuk była wyraźną faworytką do awansu do drugiej rundy, ale niespodziewanie nie sprostała zadaniu. To 30-latka opuściła kort w roli triumfatorki pojedynku.
Porażka Marty Kostiuk w pierwszej rundzie WTA 500 w Meridzie. Zaskakujący rezultat
Ukrainka bardzo dobrze otworzyła spotkanie, już na "dzień dobry" przełamując rywalkę. Chwilę później Saville odrobiła jednak stratę, a nawet znalazła się na prowadzeniu po tym, jak obroniła dwa break pointy w trzecim gemie. Kolejne minuty układały się pod dyktando serwujących. Taki stan rzeczy potrwał aż do szóstego rozdania, gdy Kostiuk nie wykorzystała okazji na 3:3. Reprezentantka Australii wywalczyła kolejne przełamanie na swoją korzyść, a po rywalizacji na przewagi przy swoim podaniu uciekła już na 5:2.
Słynąca z niezwykłej waleczności Marta wzięła się za odrabianie strat. W dziewiątym gemie odrobiła stratę breaka i miała do dyspozycji serwis, by wyrównać na 5:5. Do takiego wyniku jednak nie doszło - a to dlatego, że zawodniczka naszych wschodnich sąsiadów znów miała spore kłopoty przy własnym podaniu. Pojawiły się trzy setbole z rzędu dla Darii. Już po drugim z nich Saville mogła się cieszyć z wygranej partii rezultatem 6:4.
Faworytka spotkanie świetnie zareagowała na niepowodzenie w końcówce premierowej odsłony. W momencie drugiego seta mogła już prowadzić... 4:0. Miała ku temu w sumie aż trzy szanse, w dodatku przy własnym podaniu. Reprezentantka Australii nie dopuściła jednak do tego faktu i wzięła się za odrabianie strat. Saville stopniowo niwelowała przewagę przeciwniczki i po ośmiu gemach mieliśmy już remis - 4:4.
Walka o zwycięstwo w partii rozpoczęła się na nowo. W trakcie jedenastego rozdania Kostiuk wykorzystała drugiego break pointa i przy stanie 6:5 mogła zamykać ten fragment pojedynku. Mimo w sumie trzech setboli, Ukrainka dopuściła do rozgrywki tie-breakowej. Decydująca batalia o losach drugiej odsłony okazała się niezwykle wyrównana. Przy stanie 6-5 pojawił się czwarty setbol dla Marty, który również nie rozstrzygnął sprawy. Końcówka należała do Darii. Reprezentantka Australii zgarnęła trzy akcje z rzędu i ostatecznie to 121. zawodniczka rankingu mogła się cieszyć z triumfu nie tylko w partii, ale i całym meczu. Zwycięstwo 6:4, 7:6(6) zapewniło jej awans do drugiej rundy WTA 500 w Meridzie, gdzie zagra z Anheliną Kalininą. Dla Saville była to pierwsza od 2022 roku wygrana z zawodniczką z TOP 20 kobiecego zestawienia.
Zobacz również:
- Wystarczyło 60 minut, wielki sukces polskiego mistrza na Wimbledonie. Dwa awanse jednego dnia
- Zjawiła się na meczu rywalek Świątek. Kibice na trybunach powstali [WIDEO]
- Nie tylko Świątek. Ostapenko też zagra o finał Wimbledonu. 8 zwycięstw z rzędu i koniec
- Samsonowa po meczu "pogroziła" Świątek. Rosjanka wprost pod adresem Polki


