Cristea gościła w podcaście "La Fileu". Z żalem mówiła o tym, że w kobiecym tenisie bardziej liczy się wartość marketingowa niż umiejętności sportowe. Przyznała też, że źle czuje się, wiedząc, że gdy wychodzi na kort, część męskiej publiczności patrzy na nią jedynie przez pryzmat jej atrakcyjności fizycznej. Sorana Cirstea krytykuje sportowy marketing Rumunka przywołała wspomnienia z jednej z rozmów z przedstawicielami firmy Adidas. Kiedy zdecydowała się nawiązać współpracę z niemieckim gigantem, ci mieli jej powiedzieć: "Lepiej być piękną i być w pierwszej dwudziestce, niż być brzydką i być numerem jeden". To, zdaniem Cirstei, seksizm i cynizm. - Chodzi tylko o marketing. Kiedy jesteś w najlepszej dwudziestce, kamery ciągle cię widzą, występujesz na każdym turnieju - tłumaczyła zawodniczka. Rumunka skarżyła się także na nierówne traktowanie sportowców spoza określonych krajów. Jej zdaniem Amerykanie, Japończycy i Chińczycy, a w skali Europy Hiszpanie i Brytyjczycy, są opłacani przez sponsorów znacznie lepiej niż przedstawiciele innych nacji. - Europa Wschodnia się nie sprzedaje. To złe, bo tak naprawdę wszystko zależy od tego, jaką masz osobowość i jak potrafisz inspirować ludzi - podkreślała tenisistka. Cirstea współpracowała z marką Adidas od 2006 do 2016 roku. Później związała się z firmą New Balance. Jakub Żelepień, Interia