Trzy lata temu, w listopadzie, Katarzyna Kawa zajmowała 112. miejsce w rankingu WTA, najwyższe w swojej karierze. Dzięki takiej pozycji mogła łapać się do kwalifikacji wszystkich turniejów Wielkiego Szlema, nawet z rozstawieniem w drabince, ale też występować w niektórych imprezach WTA. Rok temu, też w listopadzie, spadła do trzeciej setki, co akurat miało spore konsekwencje. Tenisistka z Krynicy-Zdrój nie potrafiła przez dwanaście miesięcy dźwignąć się w rankingu - choćby na tyle, by łapać się do kwalifikacji Wielkich Szlemów. Z jednym wyjątkiem - grała na kortach Rolanda Garrosa. Wielki talent na drodze Katarzyny Kawy. 17-latka wyeliminowała już Mayar Sherif W najbliższym czasie takich kłopotów już być nie powinno. To efekt bardzo dobrej jesieni, głównie na kortach ziemnych, bo Polka najpierw imponowała w challengerach we Włoszech i Słowenii, teraz zaś wygrywa w Hiszpanii. Były jeszcze po drodze korty twarde, cenny sukces z Martiną Trevisan w Monastyrze i możliwość reprezentowania kraju w Billie Jean King Cup, ale to właśnie teraz Polka zrobiła najważniejszy krok. Punkty zdobyte w Walencji pozwolą jej już na pewno wrócić do TOP 200 rankingu - po blisko 13 miesiącach. Start w Melbourne jest więc pewny. Aby znaleźć się w półfinale, Kawa musiała ograć wielce utalentowaną 17-letnią Serbkę Mię Ristić, która... nic wielkiego jeszcze nie osiągnęła. Wygrała raptem dwa turnieje ITF, z tego jeden, w czeskim Přerovie, w tym roku. Jest w czwartej setce światowego rankingu, a "buduje" go wyłącznie poprzez starty na mączce. Czwartkowa wygrana z 59. rakietą świata Mayar Sherif była jej największym osiągnięciem w całej karierze. W ogóle Ristić miała znacznie trudniejszą - i dłuższą - ścieżkę do półfinału od doświadczonej Polki. Musiała przejść dwustopniowe eliminacje, a już w nich Rumunka Oana Gavrilă sprawiła jej spore trudności. Na dwa kolejne starcia, w tym z Sheriff, nastolatka musiała poświęcić aż pięć godzin, trzy z pięciu setów kończyły się tie-breakami, dwa pozostałe również były zacięte. Polka zaś tak ciężkiej przeprawy nie miała, ale dziś... ją dostała. Na swoje życzenie. Wygrany pierwszy set, koncert w drugim. Polka miała awans na wyciągnięcie ręki W pierwszym secie Polka trzykrotnie przełamywała rywalkę, po czym od razu tę przewagę traciła. A gdy to Ristić w końcu wykorzystała swój serwis i objęła prowadzenie 5:4, Kawa znalazła się na "musiku". Teraz to ona musiała dwukrotnie wyrównywać, by zostać w grze. I została, doprowadziłą do tie-breaka, którego rozegrała po mistrzowsku. Wysokimi topspinami w końcową część kortu "rozstrajała" rywalkę, która zgubiła rytm gry. Sama starała się odpowiadać tym samym, momentami mecz wyglądał jak trening juniorek, ale to Polka była pewniejsza. I po kolejnym błędzie rywalki wygrała tie-breaka 7:2. To źle podziałało na Serbkę, która już w pierwszym gemie kolejnego seta zaczęła popełniać banalne błędy, proste returny odgrywała w dolną część siatki. A Kawa punktowała raz za razem, uciekła na 4:0, później 5:1 - wydawało się, że półfinał ma już pewny. I wtedy stał się tenisowy cud - Ristić zaczęła ryzykować, wygrała dwa zacięte gemy, obroniła pierwszą piłkę meczową. Z Polki zaczęła ulatywać pewność siebie, teraz to ona zaskakiwała seryjnymi błędami. Zrobiło się 5:4, za chwilę 5:5. Sytuacja była coraz trudniejsza, Serbka uzyskała nawet break pointa na 6:5, Kawa się jeszcze wybroniła. Za chwilę Polka sama miała okazję na przełamanie serii rywalki, przy swojej przewadze. Świetnie zaatakowała, Ristić cudem zdołała odbić piłkę, ale metr za siatkę. Tam Polka już była, miała prostego smecz do zakończenia akcji i... trafiła w taśmę. Całkowicie uszła z niej pewność siebie, za chwilę 17-latka cieszyła się z piątego wygranego gema z rzędu, teraz to ona serwowała po wyrównanie w meczu na 1:1. Polka popełniała błąd za błędem, sama pewnie chciałaby o tym fragmencie spotkania zapomnieć. Przy piłce setowej dla Ristić uratował ją... sędzia. Zszedł ze stołka, ocenił zagranie Polki, które było w okolicy linii, uznał, że zahaczyło o nią. Kawie udało się znów doprowadzić do tie-breaka. Dramatyczny tie-break, Kawa miała trzy meczbole. A za chwilę sama broniła się przed stratą seta W nim zaś prowadziła 6:3, miała trzy kolejne piłki meczowe. Przy pierwszej z nich Ristić wyrzuciła piłkę w aut, tak ocenił arbiter liniowy. Główny poszedł sprawdzić ślad, tym razem zadecydował na korzyść nastolatki. Za chwilę Kawa nie trafiła w kort, po jej podwójnym błędzie było 6:6, a po fatalnym błędzie przy siatce Serbka uzyskała setbola. To jednak Polka ostatecznie cieszyła się z triumfu - i to bardzo. Po ostatniej akcji i aucie Ristić wyrzuciła ręce w górę. A miała też sporo szczęścia, bo chwilę wcześniej uratowała się będąc w głębokiej defensywie, z pomocą taśmy. W półfinale Polka zmierzy się z rozstawioną z trójką Rumunką Jaqueline Cristian (WTA 101). Turniej ITF W100 w Walencji (korty ziemne), ćwierćfinał singla Katarzyna Kawa (Polska) - Mia Ristić (Serbia, Q) 7:6(2), 7:6(7).