Polscy kibice z utęsknieniem czekają na powrót Igi Świątek na światowe korty. Raszynianka po odpadnięciu w ćwierćfinale US Open odpoczywa od poważnej rywalizacji i podejmuje ważne decyzje na temat swojej przyszłości. Początek października to chociażby niespodziewany komunikat związany ze zmianami w sztabie szkoleniowym. Z liderką rankingu WTA pożegnał się Tomasz Wiktorowski. 23-latka wcześniej zaś odpuściła choćby rywalizację w Pekinie. W stolicy Chin rywalizowały za to Magda Linette oraz Magdalena Fręch. Obie panie pożegnały się z zawodami po dwóch wygranych spotkaniach. Sporo powodów do radości dała pierwsza z nich, bo na wczesnym etapie turnieju wyeliminowała świetnie spisującą się w tym roku Jasmine Paolini. Włoszka i tak została na miejscu, ponieważ wraz z Sarą Errani zgłosiła się do gry podwójnej. Reprezentantki Italii niedawno okazały się bezkonkurencyjne w Paryżu i zdobyły tytuł mistrzyń olimpijskich. Po przejściu na nawierzchnię twardą już nie szło im tak dobrze, przełom nadszedł dopiero we wspomnianym Pekinie. Droga do finału zawodniczki z polskimi korzeniami oraz jej koleżanki nie była usłana różami. Ćwierćfinał i półfinał to dwa super tie-breaki. Liczyły się jednak zwycięstwa, które pozwoliły w niedzielę stanąć do boju o trofeum. Ostatnią przeszkodą okazały się Hao-Ching Chan oraz Weronika Kudiermietowa. Tajwańsko-rosyjski duet rozpoczął od szybkiego przełamania i wyjścia na prowadzenie 2:0. Jasmine Paolini oraz Sara Errani w porę się przebudziły, doprowadziły do wyrównania, następnie w końcówce same zapisały na swoim koncie breaka. Efekt? 6:4 w pierwszym secie i wręcz autostrada do kolejnego triumfu. Włoszki zyskały dużo spokoju, bo i tak w najgorszym wypadku zagrałyby trzeciego super tie-breaka z rzędu, a wcześniejsze potyczki pokazały, że w Chinach są w nim prawdziwymi specjalistkami. Wróciła forma z igrzysk. Jasmine Paolini i Sara Errani najlepsze w Pekinie Drugi set miał iście zwariowany przebieg. Kibice na trybunach przecierali oczy ze zdziwienia, ponieważ oglądali break za breakiem. Reprezentantki Italii regularnie traciły podanie, by kilka minut później błyskawicznie rewanżować się rywalkom. Obserwatorzy zgromadzeni na trybunach byli świadkami w tej partii łącznie dziewięciu przełamań. Wyjątek od reguły stanowił piąty gem. Wtedy Jasmine Paolini oraz Sara Errani wykorzystały przewagę serwisu, czego nie były w stanie później ani razu powtórzyć przeciwniczki. Na tablicy wyników po nieco ponad trzech kwadransach gry ponownie pojawił się rezultat 6:4 i to Włoszki cieszyły się ze wspólnego sukcesu. Dla obu pań to trzeci tytuł WTA w sezonie 2024. Wcześniej wygrywały w Linz oraz Rzymie. Osobna historia to wspomniane wcześniej igrzyska olimpijskie, za które nie przyznaje się punktów do rankingu. Dzięki złotu wywalczonemu w Paryżu tenisistki na zawsze zapisały się jednak w historii swojego kraju.