Fani tenisa, którzy zapewne dawno temu wykupili abonamenty na niedzielę 19 stycznia na Rod Laver Arena, mogli czuć się szczęściarzami. Cztery mecze, cztery wielkie nazwiska: Aryna Sabalenka, Coco Gauff, Carlos Alcaraz i król tego obiektu - Novak Djoković. Jeśli ktoś ma "Nole'a" zatrzymać przed finałem, to zwłaszcza Alcaraz - takie były głosy. Obaj mogą zmierzyć się już w ćwierćfinale, warunkiem były ich zwycięstwa w sesji popołudniowej i wieczornej. Wcześniejsze mecze kobiet na tym najważniejszym stadionie w Melbourne Park zakończyły się zgodnie z oczekiwaniami: Aryna Sabalenka pewnie pokonał Mirrę Andriejewą, a Coco Gauff odprawiła ostatecznie Belindę Bencic, choć przegrała pierwszego seta w sezonie. Alcaraz i Jack Draper mieli zaś swój mecz zacząć nie przed 5.30, zaczęli po godz. 6 - to wszystko za sprawą niespodziewanej trzysetówki 20-latki z Florydy. Australian Open. Carlos Alcaraz kontra Jack Draper w meczu o ćwierćfinał singla. Wyraźny faworyt na Rod Laver Arena W czerwcu zeszłego roku, tuż przed Wimbledoem, obaj zmierzyli się na trawiastych kortach Queen's Clubu, tuż przed Wimbledonem. Była to próba generalna przed trzecim Wielkim Szlemem w tamtym roku. Kibice w Londynie wiwatowali, dawali upust swoim emocjom jeszcze na obiekcie, bo Draper niespodziewanie pokonał Hiszpana 7:6(3), 6:3. A później Carlos chwilę odpoczął i na Wimbledonie zgarnął główne trofeum, bijąc w finale Djokovicia. Draper zaś przegrał następne spotkanie, a w Wimbledonie zawiódł - odpadł w drugiej rundzie. Pokazał się za to z najlepszej strony dwa miesiące później w Nowym Jorku, dopiero w półfinale przegrał z Jannikiem Sinnerem. Gdyby dla obu było to pierwsze spotkanie w turnieju, zapewne szanse Brytyjczyka byłyby oceniane znacznie wyżej. Dziś zaś analitycy oceniali je na kilkanaście procent, choć w trakcie pierwszego seta - nieco wzrosły. Powód? Przewidywane skrajne wyczerpanie 23-latka z Londynu. Wystarczy spojrzeć, jak to wyglądało do tej pory: 1. runda: Alcaraz 3:0 z Aleksandrem Szewczenko w 1 godz. i 54 minut. Draper: 3:2 z Mariano Navone w równe 4 godziny2. runda: Alcaraz 3:0 z Yoshihito Nishioką w 1 godz. i 21 minuty. Draper: 3:2 z Thanasim Kokkinakisem w 4 godziny i 36 minut3. runda: Alcaraz 3:1 z Nuno Borgesem w 2 godz. i 55 minut. Draper: 3:2 z Aleksandrem Vukiciem w 4 godz. i 2 minuty Łącznie więc Anglik spędził na korcie niemal 13 godzin, Hiszpan - ponad połowę czasu mniej. I to wyszło na korcie. Zacięty pierwszy set w starciu Alcaraza z Draperem. Przełamanie w 12. gemie rozstrzygnęło. A później pogrom W pierwszym secie Draper skutecznie się jeszcze bronił, Alcaraz miał cztery okazje na przełamanie serwisu Anglika, ale wtedy nie dał rady tego zrobić. Dwie okazje dostał też Draper - efekt był podobny. Hiszpan przed sezonem zwiększył obciążenie rakiety, to ma wzmocnić siłę jego serwisu. Efekty widać, zagrywał mocniej od rywala, ale szwankowało drugie podanie. Ono było szansą dla Drapera. W szóstym gemie faworyt uzyskał w końcu breaka, ale gdy przyszło mu zagrywać po seta, sam został przełamany. Ostatecznie jednak wygrał 7:5. Druga partia była już formalnością. Alcaraz pewnie wygrywał swoje gemy serwisowe, a przeciwnika przełamał na 3:0, mógł na 5:0 (dwie szanse), a później znów dokonał tego na 5:1. Draper miał już dość, widział, że dalsza rywalizacja nie ma sensu. I poddał spotkanie po drugim secie. Jeśli swój mecz wygra też Novak Djkoković, a rywalizuje z Jiřím Lehečką, w ćwierćfinale we wtorek dojdzie do wielkiego hitu. I powtórki finału zeszłorocznego Wimbledonu (wygrał Alcaraz) oraz turnieju olimpijskiego w Paryżu (wygrał Djoković).