Dwa ostatnie starty w stolicy Francji Safina kończyła w finale. Obecnie jest dziewiąta w klasyfikacji WTA Tour, tuż za Agnieszką Radwańską, ale teraz wypadnie z pierwszej dziesiątki. Natomiast Date-Krumm jest 72. na świecie. "Bardzo chciałam dzisiaj wygrać, szczególnie od stanu 4:1 w trzecim secie. Tym bardziej, że walczyła w nim ze skurczami mięśni. Wtedy zamiast grać swoją grę zaczęłam myśleć o jej problemach i o tym, co powinnam zrobić. Zgubiłam ważny moment, który mógł zadecydować o zwycięstwie" - powiedziała Safina. Date-Krumm w końcówce pojedynku utykała na prawą nogę; łydkę miała mocno ściśniętą bandażem. Przed ostatnim gemem tylko na moment siadła na ławce, a przed tym rozciągała mięśnie. Natomiast Rosjanka po meczu narzekała, że wciąż odczuwa ból w plecach po kontuzji, która uniemożliwiła jej grę między lutym a majem. "Miałam dzisiaj problemy z plecami, które utrudniały mi serwowanie. Przy innych uderzeniach to nie było tak uciążliwe, ale jednak nie mogłam grać do końca tak, jakbym chciała. Mimo to fizycznie chyba byłam lepiej dysponowana od niej. Przynajmniej tak zgaduję, bo ona pierwsza miała dziś kłopoty ze skurczami" - dodała Rosjanka, która po raz pierwszy spotkała się z Japonką. Date-Krumm, która we wrześniu będzie obchodzić 40. urodziny, zakończyła karierę w 1996 roku, ale wróciła na korty nieoczekiwanie w 2008 roku i jest najstarszą zawodniczką w WTA Tour. "Nigdy nie widziałam jej gry, choć chyba kiedyś trenowałyśmy na jakimś turnieju na sąsiednich kortach. Ale nic więcej nie potrafię powiedzieć o jej grze. Dominowałam w pierwszym secie, drugiego przegrałam jednym +breakiem+, a w trzecim łatwo objęłam prowadzenie 4:1. Potem ona zaczęła grać agresywnie i uderzała piłki wchodząc mocno w kort. To chyba wszystko" - oceniła Rosjanka. Po wielkoszlemowym Australian Open Safina pauzowała przez trzy miesiące; wznowiła grę na początku maja, gdy ruszył sezon gry na kortach ziemnych. Startowała w Stuttgarcie, Rzymie i Madrycie, ale zdołała wygrać tylko jeden z czterech meczów. Niedawno zwolniła trenera Zeljko Krajana. "Po Madrycie podjęłam decyzję o zakończeniu współpracy, choć to on wykonał większą pracę niż inni moi trenerzy. Doprowadził mnie do pierwszego miejsca na świecie. Wiele razem osiągnęliśmy, jednak zdecydowałam, że trzeba powiedzieć stop. Nie chcę nic więcej mówić na ten temat" - zaznaczyła Safina, której w Paryżu towarzyszył argentyński trener Gaston Eltis. "Cóż, to jest nasz pierwszy turniej. Pomaga mi właściwie od czterech dni. Zobaczymy co będzie dalej. Tuż po Madrycie pomagał mi trochę Hernan Gumy i to on doradził mi: spróbuj z nim popracować. I tak się zaczęło" - dodała. W październiku zawodową grę w tenisa zakończył jej starszy brat Marat. Zapytany na jednej z ostatnich konferencji prasowych o to czy będzie teraz trenerem siostry z właściwym sobie dowcipem odpowiedział: "Czy uważacie mnie za samobójcę?! Znam dobrze Dinarę i wiem, jak trudno z nią pracować. Nie jestem aż tak silny psychicznie". Z Paryża Tomasz Dobiecki