Podczas konferencji prasowej Aryna Sabalenka została zapytana o swój rytuał, który ustaliła razem z Jasonem Stacym ze swojego sztabu. Trener fitness po raz pierwszy podczas tegorocznego Australian Open oddał swoją głowę jako... tablicę na autograf dla tenisistki. Od tego czasu Białorusinka regularnie podpisuje się na czaszce kolegi, a potem ją poklepuje. Pilne wieści z Paryża. Zapadła decyzja ws. występu Hurkacza na Rolandzie Garrosi Aryna Sabalenka zapytana o swój rytuał Dziennikarz zapytał o to, czy ponownie podpisała się na głowie Stacy'ego. Tenisistka potwierdziła, że tak i że stara się podtrzymywać zwyczaj, który jak na razie przynosił jej dużo szczęścia. Od gry w Australian Open podpisywanie było kontynuowane. "Wiesz, po prostu podtrzymujemy tradycję. Podpisałam dziś jego głowę. Zobaczmy, czy to zadziała. Mam nadzieję, że to jest klucz. W każdym razie kontynuujemy zwyczaj" - zaśmiała się zawodniczka. Co na to kibice? Aryna Sabalenka oceniona przez kibiców Czy tegoroczny zwyczaj przeszkadza kibicom Sabalenki? Gdy sprawa z głową wyszła na jaw, kibice oszaleli po raz kolejny na punkcie wiceliderki rankingu WTA i jej zespołu. Proponowali m.in. by Stacy wytatuował sobie autograf na głowie, ale też dawali znać, że pomysł bardzo im się spodobał. Wielu w komentarzach wyznawało jej miłość po tym, co zobaczyli. Przegrany set, a potem 6:1. Kolumbijka zaskoczyła finalistkę Wimbledonu w Roland Garro Zaznaczano też, że Sabalenka ma charakter, który chętnie pokazuje po meczach i jest bardzo zabawna. Pozytywna energia płynąca z jej sztabu z pewnością bardzo pomaga podczas touru. A kibice już czekają na to, aż podpisze się znów na głowie Stacy'ego i ją poklepie jak amulet na szczęście.