Chińczycy otrzymali znakomite zestawienie półfinałów podczas WTA 1000 w Wuhan. Pierwszy pojedynek przyniósł starcie dwóch gwiazd - Aryny Sabalenki i Coco Gauff. W drugim zaś doszło do spotkania dwóch reprezentantek gospodarzy - Qinwen Zheng i Xinyu Wang. Już mecz Białorusinki z Amerykanką dostarczył niesamowitych emocji, obserwowaliśmy mnóstwo zwrotów akcji. Tenisistka ze Stanów Zjednoczonych prowadziła już 6:1, 4:2, ale od tego momentu straciła kontrolę nad wydarzeniami. Ostatecznie to 26-latka cieszyła się z awansu do finału po zwycięstwie 1:6, 6:4, 6:4. Później gospodarze mieli własne święto. Po raz pierwszy w tysięczniku rozgrywanym w Chinach doszło do półfinałowego starcia pomiędzy dwoma tenisistkami z tego kraju. O ile obecność Qinwen Zheng raczej nie budziła zaskoczenia, o tyle Xinyu Wang była prawdziwą rewelacją turnieju. W trzeciej rundzie zmagań wyeliminowała jedną z faworytek zmagań - Jessikę Pegulę. W potyczce z mistrzynią olimpijską z Paryża musiała już jednak uznać wyższość siódmej rakiety świata i pierwszej swojego kraju. Qinwen Zheng w finale WTA 1000 w Wuhan. Szansa na pierwsze zwycięstwo z Aryną Sabalenką Starcie o finał z udziałem Chinek rozpoczęło się po myśli Zheng. W czwartym gemie zdołała odrobić stratę ze stanu 15-40 i przechyliła zaciętą rywalizację na swoją korzyść. Przełamała Wang i wyszła na prowadzenie 3:1. Po chwili nie wykorzystała jednak szansy na powiększenie przewagi. Xinyu odrobiła stratę, wyrównała na 3:3. Kilka minut później niżej notowana tenisistka miała nawet break pointa na 4:3. Ostatecznie Qinwen zdołała utrzymać serwis. To był kluczowy moment dla losów premierowej odsłony. Końcówka należała już do mistrzyni olimpijskiej z Paryża. 21-latka wygrała w sumie trzy gemy z rzędu i zakończyła premierową odsłonę rezultatem 6:3. Zheng kontynuowała udaną serię także na starcie drugiej odsłony i rozpoczęła od przełamania. Po chwili Wang zdołała jednak wyrównać, a potem wyjść na prowadzenie po obronie trzech break pointów. W kolejnych minutach nie brakowało szans na zdobycze po stronie returnujących, ale na kolejne przełamanie trzeba było zaczekać aż do siódmego gema. Wtedy rozpoczął się mały festiwal breaków. Zaczęła go Qinwen, później kontynuowała Xinyu. W następnym rozdaniu mistrzyni olimpijska znów zdołała jednak zdobyć gema przy returnie i przy stanie 5:4 serwowała po awans do finału. Znów miała trochę problemów, przegrywała 15-30. Później wygrała trzy akcje z rzędu i w ten oto sposób zapewniła sobie miejsce w decydującym starciu o tytuł i praktycznie zagwarantowała awans do WTA Finals. Pokonała swoją rodaczkę 6:3, 6:4 i w niedzielę nie przed godz. 11:00 czasu polskiego powalczy o trofeum z Aryną Sabalenką. Będzie to ich trzecie starcie w tym sezonie, za każdym razem górą była Białorusinka. W sumie w bezpośrednich pojedynkach jest 3-0 dla 26-latki. Jutro złota medalistka z Paryża dostanie szansę na pierwsze zwycięstwo w potyczkach z tenisistką z Mińska. Z pewnością będzie mogła liczyć na ogromne wsparcie po stronie własnej publiczności.