Sabalenka wpadła w furię na korcie. Niewiarygodne sceny w Wuhan. Polka bez litości
Aryna Sabalenka w półfinale turnieju WTA 1000 w Wuhan mierzyła się z Amerykanką Jessicą Pegulą, która w starciach z Białorusinką sobie dotychczas nie radziła. Sabalenka pierwszą partię wygrała gładko, w drugiej lepsza była Pegula. W trzeciej mieliśmy mnóstwo zwrotów akcji. Jeden z nich doprowadził do tego, że liderka rankingu WTA w furii rzuciła ze wściekłością rakietą w ławeczkę. Polska arbiter Marta Mrozińska nie pozostawiła tego bez reakcji.

Aryna Sabalenka w Wuhan czuje się wybornie. Białorusinka jest zupełnym przeciwieństwem Igi Świątek w tym konkretnym kontekście. Polka bowiem w tym roku dopiero debiutowała w tej imprezie rangi WTA 1000, z kolei Sabalenka przystępowała do turnieju jako trzykrotna mistrzyni niepokonana na tych kortach. Udział Igi w tej imprezie zakończył się na ćwierćfinale.
W tym pierwszy raz w swojej karierze musiała uznać wyższość Jasmine Paolini. Sabalenka dotarła rundę dalej. W półfinale po drugiej stronie siatki stanęła Jessica Pegula, która ostatnio w rywalizacji z Białorusinką sobie nie radziła - przegrała cztery razy z rzędu. Pierwszy set sobotniej rywalizacji wskazywał na to, że znów historia się powtórzy, bo Pegula przegrała 2:6.
Sabalenka wściekła. Nie wytrzymała
Amerykanka nie miała jednak zamiaru się poddawać. Na start drugiej partii przełamała Sabalenkę do zera i wygrała tego seta 6:4, doprowadzając do trzeciego - decydującego. W tym Białorusinka prowadziła 4:2 z zaliczką jednego przełamania i wydawało się, że zmierza po triumf. Nic bardziej mylnego. Pegula zagrała swój najlepszy tenis w momencie, gdy liderka rankingu serwowała na mecz, doprowadzając do remisu 5:5.
Od tego momentu wszystko na korcie zaczęło się układać bardziej po myśli niżej notowanej zawodniczki. Wyrazem tego był 11. gem. W tym Sabalenka przegrywała 0:40 i była o krok od straty podania drugi raz z rzędu. Wróciła jednak do stanu 40:40, ale potem przegrała dwa kolejne punkty i pierwszy raz w tym meczu była wynikowo z tyłu, w efekcie dała upust emocjom, rzucając rakietą.
Akcja na wagę przełamania była naprawdę przepiękna. Drugie podanie Sabalenki nie dało Peguli możliwości do przejęcia inicjatywy. Amerykanka zrobiła to dzięki mocnemu kroosowemu forehandowi. Piłka po odegraniu Białorusinki była wolna, a mimo tego Pegula zagrała dropszot, który sprawił, że obie panie znalazły się przy siatce. Gorzej z tego wszystkiego wyszła Sabalenka. Białorusinka zepsuła pozornie banalny do wykończenia wolej znad siatki i straciła swoje podanie. Cała ta sekwencja zdarzeń zakończyła się rzutem rakietą w ławeczkę tuż obok kortu, za co Sabalenka otrzymała oczywiście ostrzeżenie od Marty Mrozińskiej. Ostatecznie mecz przegrała dopiero po tie-breaku.











