Kibice się doczekali. Iga Świątek w półfinale Roland Garros zmierzy się z Aryną Sabalenką, a dla tenisistek będzie to dopiero drugie starcie w historii na wielkoszlemowym turnieju. Za niewielką, ale jednak faworytkę uchodzi zajmująca pozycję liderki rankingu WTA reprezentantka Białorusi, jednak na mączce to tenisistka z Raszyna czuje się zazwyczaj lepiej. Sabalenka lepsza od Zheng. Będzie wymarzone starcie z Igą Świątek Obie awans wywalczyły we wtorek - Sabalenka pokonała Qinwen Zheng, a Świątek Elinę Switolinę. Po meczu z reprezentantką Chin w Paryżu zawrzało, a rywalka nie pierwszy raz miała do niej spore pretensje. Spotkaniom tych tenisistek często towarzyszy dodatkowe napięcie i nie inaczej było w ćwierćfinale Roland Garros. Zheng poległa 6:7(3), 3:6, a po spotkaniu miała żal do rywalki o jej głośne okrzyki na korcie. Sabalenka słynie z tego, że w trakcie uderzeń stara się wzmacniać ich siłę i dodawać sobie animuszu wydając z siebie dźwięki o intensywnym natężeniu, co wybija z rytmu niektóre rywalki. I choć do Marii Szarapowej pod tym względem jest daleko, wielu przeciwniczkom to mocno przeszkadza. Należy do nich właśnie Zheng. Zheng nie wytrzymała po porażce z Sabalenką. Uciekła się do szantażu Dość powiedzieć, że mistrzyni olimpijska z Paryża w trakcie rozmowy z dziennikarzami po odpadnięciu z Roland Garros uciekła się do swego rodzaju szantażu. Domaga się zmiany przepisów w tym zakresie. W przeciwnym razie sama jest gotowa za wszelką cenę w ten sposób przeszkadzać reprezentantce Białorusi. Aż huczało od pogłosek na temat Świątek. A teraz taka reakcja ws. Polki Tegoroczny Roland Garros był mimo wszystko dość udany dla reprezentantki Chin, która zyskała 300 punktów. W rankingu WTA Live wspięła się dzięki temu na 5. pozycję i wyprzedziła tym samym Igę Świątek.