W singlowej rywalizacji pań w drugim wielkoszlemowym turnieju w 2024 roku pozostało jeszcze sześć tenisistek. Jest wśród nich Iga Świątek, która po kapitalnym w swoim wykonaniu pojedynku ograła w 1/4 finału Czeszkę Markétę Vondroušovą 6:0, 6:2. Polka w walce o finał zmierzy się z Amerykanką Coco Gauff, którą pokonała w dziesięciu z jedenastu bezpośrednich potyczek, ale także w dwóch poprzednich turniejach na kortach Rolanda Garrosa. W środę poznamy dwie pozostałe półfinalistki: najpierw swój pierwszy awans do tej fazy paryskiego turnieju powalczą Jelena Rybakina i Jasmine Paolini, później zaś wynik z zeszłego roku będzie chciała wyrównać Aryna Sabalenka, w starciu z młodziutką Mirrą Andriejewą. Ten ostatni mecz ostatecznie wyłoni cały skład zawodniczek uprawnionych do występu w igrzyskach olimpijskich. Jeśli Sabalenka sensacyjnie przegrałaby z nastolatką z Krasnojarska, miejsce straci jedna z czterech tenisistek, które w tym roku były w stanie ograć Igę Świątek. Turniej olimpijski będzie trudniejszy niż Roland Garros, mniej czasu na odpoczynek. Szczególnie przy łączeniu występów Turniej olimpijski dla wielu tenisistek będzie trudniejszy niż trwający Roland Garros, także dla Igi Świątek. Teraz jej mecz pierwszej rundy oraz spodziewany sobotni finał dzieli 12 dni - Polka zagrała już pięć spotkań, może wyjść na kort jeszcze dwa razy. W igrzyskach, jeśli dojdzie do półfinału (przegrywające grają mecz o brąz) - czeka ją sześć potyczek w siedem lub osiem dni (między 27/28 lipca a 3 sierpnia). A do tego mogą dojść cztery kolejne spotkania w mikście, zapewne w duecie z Hubertem Hurkaczem (29/30 lipca do 2 sierpnia). To końska dawka. W singlu wystąpią 64 zawodniczki, 56 uzyska miejsca poprzez ranking Race to Paris. Kolejne są dla krajów ze stref kontynentalnych, które nie zakwalifikowały jeszcze tenisistek, dochodzą też dwie dzikie karty dla wielkoszlemowych mistrzyń bądź medalistek olimpijskich i dodatkowe miejsca dla Francji. Jest jednak ważne ograniczenie, które ma dla wielu gwiazd kluczowe znaczenie: z jednej kraju mogą być tylko cztery zawodniczki. To dotyka m.in. Rosjanki, Czeszki, Amerykanki, Ukrainki i Chinki, które nie zakwalifikują się do turnieju olimpijskiego, choć w tym rankingu są wysoko. Mają jednak cztery rodaczki notowane wyżej. Polskę będą reprezentować trzy zawodniczki: oprócz Świątek, także Magda Linette i Magdalena Fręch. Długa lista nieobecnych gwiazd. Limity dla narodowych komitetów robią jednak swoje Kto więc jest w tym gronie "wykluczonych"? Sześć Amerykanek (Emma Navarro, Sloane Stephens, Sofia Kenin, Ashlyn Krueger, Caroline Dolehide, Peyton Stearns), sześć Rosjanek (Anastazja Pawliuczenkowa, Weronika Kudiermietowa, Anastazja Potapowa, Diana Sznajder, Anna Blinkowa oraz Mirra Andriejewa lub Anna Kalinska), cztery Czeszki (Karolina Muchova, Marie Bouzkova, Karolina Pliskova oraz spodziewająca się dziecka Petra Kvitova), dwie Chinki (Lin Zhu, Yafan Wang) oraz Ukrainka Łesia Curenko. Pozostała jedna wątpliwość, zależna od wyniku ćwierćfinału z udziałem Aryny Sabalenki. Jeśli Białorusinkę zdołałaby sensacyjnie pokonać Mirra Andriejewa, nastolatka wyprzedzi w rankingu Race to Paris Annę Kalinską, czyli jedną z czterech zawodniczek, które w tym roku pokonały Igę Świątek. A dokonała tej sztuki w Dubaju. Przy czym trzeba też pamiętać, że nie wszystkie tenisistki mogą być ostatecznie zainteresowane ciężkim turniejem na igrzyskach, niektóre mogą wybrać walkę o punkty w Waszyngtonie (WTA 500), a do tego zaraz po igrzyskach, niemal z dnia na dzień, zacznie się "tysięcznik" w Toronto.