Polscy kibice, zwłaszcza Ci, którzy udali się do Stuttgartu, mieli nadzieję, że w dzisiejszym finale zobaczą Igę Świątek. Niestety, marzenia naszej tenisistki o trzecim triumfie w Porsche Tennis Grand Prix dobiegły końca w sobotę. Wówczas pokonała ją Jelena Ostapenko - 6:3, 3:6, 6:2. W taki oto sposób Łotyszka poprawiła bilans bezpośrednich starć i wynosi on już 6-0. 27-latka nie zamierzała na tym poprzestać. Wczoraj uporała się także z bardzo dobrze grającą Jekateriną Aleksandrową i zameldowała się w decydującym boju o tytuł. Tam trafiła na liderkę rankingu WTA - Arynę Sabalenkę. Białorusinka musiała wygrać tylko dwa mecze, by zameldować się w finale. To efekt wolnego losu w pierwszej rundzie oraz walkowera od Anastazji Potapowej w drugiej fazie. Swoje pierwsze spotkanie rozegrała dopiero w sobotę. Wówczas uporała się z Elise Mertens. Wczoraj po zaciętej batalii okazała się lepsza od Jasmine Paolini. Dzięki temu przedłużyła swoją serię zwycięstw do ośmiu. Ponadto miała na koncie 15 wygranych setów z rzędu. Zarówno Sabalenka, jak i Ostapenko stanęły przed szansą na premierowy triumf w Stuttgarcie w grze pojedynczej. Dla Aryny był to już czwarty finał w singlu. W latach 2021-2023 docierała do decydującego starcia, ale za każdym razem ulegała w nim ówczesnej liderce rankingu - raz Ashleigh Barty i dwukrotnie Idze Świątek. Z kolei Jelena miała już na swoim koncie jeden sukces w tej lokalizacji, ale w deblu. W 2017 roku triumfowała w duecie z Raquel Atawo. Obie posiadały zatem ogromną motywację, by w końcu zgarnąć trofeum w grze pojedynczej. WTA Stuttgart: Aryna Sabalenka znów pokonana w finale. Tym razem przez Jelenę Ostapenko Mecz rozpoczął się od serwisu Sabalenki. Ostapenko już przy pierwszej akcji wysłała na drugą stronę mocny sygnał. Przy jednym z uderzeń trafiła w sam narożnik. Aryna nie dowierzała, poprosiła sędziego o sprawdzenie śladu. Kader Nouni potwierdził jednak, że piłka była dobra. Kilka minut później pojawił się break point dla Jeleny. Białorusinka wykonała dobry, wyrzucający serwis na zewnątrz i oddaliła na moment zagrożenie. Po chwili to tenisistka z Mińska miała okazję na skończenie gema. Ale wówczas popełniła podwójny błąd serwisowy i znów wplątała się w kłopoty. Ostatecznie premierowe rozdanie zakończyło się po myśli Łotyszki. 27-latka potwierdziła przewagę i wyszła na prowadzenie 2:0. Liderka rankingu ciągle miała problem ze znalezieniem odpowiedniego rytmu gry. Po tym, jak posłała dwa asy z rzędu, wydawało się, że w końcu w miarę komfortowo wygra gema. Po chwili przegrała jednak dwa punkty i doszło do stanu równowagi. Wówczas obie rozegrały wymianę, po której trudno uwierzyć, że Ostapenko nie wypracowała sobie break pointa. Popełniła niewiarygodny błąd i ostatecznie nie miała piłki na 3:0. Długie rozdanie zakończyło się po myśli Aryny, która tym samym zgarnęła premierowe "oczko" w całym pojedynku. Na korcie zawiązała się prawdziwa bitwa. W trakcie szóstego gema Sabalenka doprowadziła do stanu równowagi przy serwisie Jeleny, ale Łotyszka nie musiała bronić ani jednego break pointa i zrobiło się 4:2 dla 27-latki. Podczas siódmego rozdania mistrzyni Roland Garros 2017 miała w sumie aż trzy szanse na podwójne przełamanie. Nie wykorzystała jednak żadnej z okazji, przez co Aryna wciąż pozostawała w kontakcie z przeciwniczką. Po zmianie stron Białorusinka w końcu doczekała się break pointów. Przy pierwszej okazji Ostapenko zdołała wyjść z opresji, ale po podwójnym błędzie serwisowym pojawiła się kolejna. I tym razem liderka rankingu mogła już się cieszyć z wyrównania na 4:4. Stan euforii nie potrwał jednak zbyt długo. Po chwili Sabalenka została przełamana, mimo że to ona jako pierwsza miała piłkę na 5:4. Jelena posłała kilka znakomitych returnów pod linię końcową, które sprawiły mnóstwo kłopotów tenisistce z Mińska. Łotyszka stanęła przed szansą, by zamknąć premierową odsłonę pojedynku. Pojawiły się setbole. Przy pierwszym popełniła podwójny błąd serwisowy, także drugi nie wystarczył. Dopiero przy trzeciej okazji zdołała przechylić szalę na swoją korzyść, triumfując w pierwszej partii 6:4. Bardzo wysoki poziom pojedynku potwierdzały statystyki - obie były na wyraźnym plusie, patrząc na bilans uderzeń kończących i niewymuszonych błędów. Jelena nie zamierzała się zatrzymywać i z ogromnym animuszem rozpoczęła drugą odsłonę pojedynku. Już na "dzień dobry" wywalczyła sobie przełamanie. Nie nacieszyła się nim jednak zbyt długo - po chwili dała odrobić stratę rywalce, na dodatek do zera. Festiwal breaków ciągle trwał. W następnym gemie podanie znów straciła Aryna. Na twarzy Białorusinki rysowało się coraz więcej emocji, mocno gestykulowała. Z kolei Ostapenko - wręcz przeciwnie. Wyglądała na coraz bardziej rozluźnioną. Podwyższyła prowadzenie na 3:1 i zaczęła uciekać tenisistce z Mińska. Liderka rankingu wyglądała na kompletnie rozbitą, jakby pogodzoną z losem. W pewnym momencie rozwaliła nawet rakietę. Do końca meczu nie zdobyła już ani jednego gema. Ostatecznie Łotyszka triumfowała 6:4, 6:1 i wygrała turniej WTA 500 w Stuttgarcie. Dla Sabalenki to spory cios. Po raz czwarty przegrała finał w niemieckiej imprezie. Główna nagroda znów uciekła jej na ostatniej prostej. Warto też dodać, że dla Aryny to pierwsza porażka z Jeleną w ich czwartej bezpośredniej potyczce. Dokładny zapis relacji z meczu Aryna Sabalenka - Jelena Ostapenko jest dostępny TUTAJ.