Aryna Sabalenka dotarła do czwartej rundy Roland Garros bez straty seta. Białorusinka pokonała kolejno Kamillę Rachimową, Jil Teichmann i Olgę Danilović. Pierwszym prawdziwym testem dla liderki rankingu miało być jednak spotkanie z Amandą Anisimovą. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych miała do tej pory bilans 5-2 w bezpośrednich starciach z tenisistką z Mińska. Także ich ostatni pojedynek, rozegrany w ćwierćfinale ubiegłorocznego WTA 1000 w Toronto, zakończył się po myśli Amerykanki. 23-latka dotarła do najlepszej "16" French Open po zwycięstwie z Clarą Tauson. Stoczyła zacięte spotkanie z Dunką, ale mimo to poradziła sobie i triumfowała bez straty partii. Zapowiadała się ciekawa batalia o najlepszą "8" paryskiego Szlema, gdzie na zwyciężczynię meczu czekała już Qinwen Zheng. Roland Garros: Mecz Aryna Sabalenka - Amanda Anisimova wyłonił rywalkę dla Qinwen Zheng Mecz rozpoczął się od serwisu Sabalenki. Na początku obie panie dobrze radziły sobie przy własnym podaniu. Pierwszy ważny moment przypadł na czwartego gema. Wówczas Aryna doczekała się pierwszych break pointów. Wykorzystała trzeciego i objęła prowadzenie 3:1. Po chwili potwierdziła przewagę przełamania własnym podaniem i uzyskała trzy "oczka" przewagi. W następnych minutach Białorusinka kontrolowała sytuację na korcie, ale to się zmieniło w momencie, gdy serwowała po zwycięstwo w partii. Anisimova w końcu się uaktywniła, podwyższyła poziom swojej gry. I zrobił nam się mecz. Najpierw był break point dla Amandy. Liderka rankingu obroniła go asem, później wypracowała sobie setbola. Ostatecznie doszło jednak do powrotnego przełamania. Po zmianie stron Amerykanka potwierdziła powrót ze stanu 2:5 i doprowadziła do wyrównania. Jedenasty gem okazał się niezwykle istotny dla losów premierowej odsłony. Zawodniczka z USA próbowała pójść za ciosem, wywalczyła sobie dwa break pointy z rzędu na 6:5. Pierwszego Sabalenka obroniła asem, a przy drugim Anisimova podjęła ryzyko z returnu, ale nie trafiła. Później Aryna znów wyciągała asy jak na zamówienie i zagwarantowała sobie co najmniej tie-breaka. Ostatecznie jednak do niego nie doszło. W dwunastym gemie Białorusinka doczekała się kolejnego setbola. Przy nim błąd z forhendu wzdłuż linii popełniła Amerykanka i w ten oto sposób partia zakończyła się wynikiem 7:5 dla liderki rankingu. Wydawało się, że reprezentantka Stanów Zjednoczonych szybko zapomniała o niepowodzeniu w końcówce pierwszego seta. Wygrała dwie akcje z rzędu na starcie, zaczęło pachnieć przełamaniem. Od stanu 0-30 Sabalenka znów zaimponowała jednak wyjście z opresji i rozpoczęła seta od prowadzenia. Po zmianie stron je powiększyła. Anisimova znów zawiódł forhend przy break poincie. Po błędzie nie kryła swojej frustracji, cisnęła rakietą o kort. W następnym gemie Aryna znów zanotowała powrót, tym razem z 15-30 i zrobiło się 3:0 dla tenisistki z Mińska. W kolejnych minutach Sabalenka znów kontrolowała sytuację na korcie. Już w trakcie ósmego rozdania Białorusinka doczekała się meczboli. Liderka rankingu nie zdołała jednak wykorzystać żadnej z sześciu okazji na zamknięcie pojedynku i ostatecznie Amerykanka wywalczyła trzecie "oczko" na swoje konto. Kilka minut później Aryna zakończyła już rywalizację. Ostatecznie tenisistka z Mińska triumfowała 7:5, 6:3, po ósmym meczbolu. Po 92 minutach turniejowa "1" zameldowała się w ćwierćfinale Roland Garros. We wtorek zmierzy się z Qinwen Zheng.