Partner merytoryczny: Eleven Sports

Sabalenka poszkodowana, nawet jeśli wygra. Sukces Świątek wyceniono wyżej

Iga Świątek, Jelena Rybakina, Danielle Collins, teraz też Emma Raducanu - lista zawodniczek nieobecnych w turnieju WTA 1000 w Pekinie powiększa się z dnia na dzień, a to jedna z najwyżej dotowanych imprez tenisowych w całym kobiecym tourze. Główną faworytką jest oczywiście mistrzyni US Open Aryna Sabalenka, która może znacząco zbliżyć się do Świątek w rankingu WTA. A jeśli wygra, to mimo że budżet turnieju rok do roku wzrósł o ponad 10 proc., będzie się mogła czuć poszkodowana.

Iga Świątek i Aryna Sabalenka
Iga Świątek i Aryna Sabalenka/AFP

Aż do połowy roku, mimo sukcesu Aryny Sabalenki w Australian Open, pozycja liderki rankingu dla Igi Świątek nie była poważniej zagrożona. Polka wygrała duże turnieje w Dosze, Indian Wells, Madrycie oraz Rzymie, no i przede wszystkim - French Open. Prowadziła we wszelkich możliwych rankingach - czy to punktowym, czy finansowym. 

Druga część lata wiele jednak zmieniła. Sabalenka wyleczyła kontuzję, która wykluczyła ją z występów w Londynie, w Stanach Zjednoczonych triumfowała w Cincinnati, ale przede wszystkim - w US Open. Rozpoczęła pogoń za Igą Świątek, która jeszcze tej jesieni może się dla niej zakończyć sukcesem.

Polka straci bowiem w stolicy Chin 1000 punktów zdobytych rok temu - w piątek zrezygnowała z występu, tłumacząc to względami osobistymi. Jeśli Sabalenka wygra ten turniej, to już w kolejnym - w Wuhanie - może "przyklepać" dla siebie pozycję liderki. Nawet jeśli Iga wróci do gry. A później będzie jeszcze finał sezonu, "Turniej Mistrzyń" w Rijadzie, do którego obie już się zakwalifikowały.

Iga Świątek z trofeum za triumf w Pekinie/Pedro PARDO

Większy budżet, mniejsze wypłaty. Przynamniej dla tych najlepszych. Co się stało w Pekinie?

Białorusinka wyprzedziła już Igę w klasyfikacji zarobków w 2024 roku, duży wpływ na to mają dwa sukcesy w rywalizacjach wielkoszlemowych: najpierw w Melbourne, później w Nowym Jorku. To, nie licząc WTA Finals, rywalizacje, w których można zarobić najlepiej. Choć i w Wielkich Szlemach są różnice: największy budżet ma US Open, później Wimbledon, wreszcie Roland Garros, a na końcu Australian Open.

Godnie płacą też oczywiście w turniejach WTA 1000 - zwyciężczynie, w niektórych z nich, mogą liczyć na siedmiocyfrową kwotę. A tu prym wiodą trzy zawody: w Indian Wells, Miami i Pekinie. Ten ostatni właśnie zaczął się od gier eliminacyjnych.

Budżet turnieju w stolicy Chin zwiększył się rok do roku o ponad 10 procent - teraz wynosi blisko 9 mln dolarów. Przy czym rywalizacja wydłużyła się, teraz jest to turniej dwutygodniowy, choć faworytki rozpoczną zmagania dopiero pod koniec tego tygodnia - od drugiej rundy. Sabalenka musi więc wygrać sześć pojedynków, by zdobyć 1000 punktów do rankingu, ale też otrzymać czek na 1,1 mln dolarów brutto. I wtedy będzie się mogła czuć... poszkodowana.

Rekordowy zarobek Igi Swiątek w 2023 roku. Triumfatorka obecnego China Open dostanie czek na niższą kwotę

A to dlatego, że za swój sukces w Pekinie Iga Świątek skasowała rok temu 1,324 mln dolarów - czyli jednak dość wyraźnie więcej, niż teraz otrzyma triumfatorka. A to a sprawą, mimo zwiększenia całego budżetu, powiększenia drabinki. Zawodniczki przechodzące do drugiej, trzeciej czy czwartej rundy dostaną więcej niż w 2023 roku, ćwierćfinalistki - tyle samo. A później - rok do roku - nagrody będą już spadać. Tenisistki, które przegrają w półfinałach, skasują po 325 tys. dolarów, finalistka 585 tys., a zwyciężczyni - 1,1 mln.

Jeśli turniej wygra Sabalenka, będzie miała na koncie w tym roku już ponad 9 milinów dolarów. Iga Świątek zarobiła od stycznia 7,5 mln. Choć i tak pewnie najlepiej zarabiającą kobietą w tourze zostanie w 2024 roku zapewne ta, która podniesie puchar za triumf w WTA Finals.

,,Drinki na mój koszt" Sabalenka rozbawiła publiczność podczas U.S Open. WIDEO/AP/© 2024 Associated Press
Aryna Sabalenka/Twitter/TheTennisLetter, Sarah Stier/Getty Images
Iga Świątek podczas rywalizacji w turnieju w Pekinie/Pedro PARDO / AFP / Richard A. Brooks / AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem