Qinwen Zheng dotarła do ćwierćfinału turnieju WTA 1000 w Pekinie po trudnej przeprawie z Amandą Anisimovą. Podobnie jak to miało miejsce w pierwszej rundzie tegorocznego US Open, Chinka musiała odrabiać straty po przegranej partii. Ponownie zrobiła to jednak skutecznie, triumfując po trzysetowej batalii. W ważnych momentach mistrzyni olimpijska z Paryża mogła liczyć na doping licznie zgromadzonej publiczności. Ta mocno wspierała ją także podczas batalii o najlepszą "4" przeciwko rewelacyjnej 17-latce. Mirra Andriejewa odprawiła w poprzedniej rundzie Magdę Linette, rewanżując się Polce za porażkę w pierwszej rundzie igrzysk olimpijskich. Dzięki temu otrzymaliśmy premierowe bezpośrednie starcie pomiędzy Chinką i Rosjanką. Zanim jednak do niego doszło, nastąpiło ważne rozstrzygnięcie. Karolina Muchova wyeliminowała z imprezy Arynę Sabalenkę i Czeszka już oczekiwała na triumfatorkę pojedynku Zheng - Andriejewa. Zheng i Andriejewa walczyły przez trzy sety. Ekscytująca batalia o półfinał WTA 1000 w Pekinie Początek meczu o miejsce w półfinale został zupełnie zdominowany przez młodą Rosjankę. Szybko budowała przewagę i po kilkunastu minutach mieliśmy już 4:0 dla Andriejewej. Wydawało się, że 17-latka ma już pod kontrolą wydarzenia pierwszej partii. Wszystko potoczyło się jednak zupełnie inaczej. Po chwili wpuściła rywalkę do gry, tracąc własne podanie do zera. Później Zheng dołożyła także drugiego gema, broniąc przy okazji break pointa. Qinwen zaczęła się "budować" wraz z kolejnymi wymianami i powoli przejmowała inicjatywę na korcie. Mistrzyni olimpijska z Paryża nie tylko wyrównała stan premierowej odsłony, ale po chwili wyszła na prowadzenie 5:4 i serwowała po zwycięstwo w partii. Wtedy niespodziewanie nastąpił kolejny zwrot akcji w pierwszym secie. Reprezentantka gospodarzy nie poszła za ciosem, dała odrobić stratę przeciwniczce. Mirra znów załapała się na korzystną serię. Wygrała w sumie trzy gemy z rzędu i w ten oto sposób jednak wygrała partię 7:5. Druga odsłona pojedynku przebiegała już pod pełną kontrolą Chinki. Tym razem nie dała sobie wypuścić przewagi breaka wypracowanej na "dzień dobry" i konsekwentnie punktowała przeciwniczkę. Rosjanka nie potrafiła wygrać choćby jednego gema. Nawet w piątym, gdy miała dwie okazje przy własnym serwisie, nie wystarczyły do zdobycia honorowego "oczka". Ostatecznie drugi set zakończył się popisowym zwycięstwem 6:0 na korzyść Zheng. Trzecia partia znów przyniosła nam ogrom emocji i zwrotów akcji. Najpierw Mirra obroniła dwa break pointy i przerwała serię przegranych gemów, a później przełamała Qinwen i wyszła na prowadzenie 2:0. Po chwili straciła jednak wypracowaną przewagę, zrobiło się 2:2. W następnych minutach obserwowaliśmy powtórkę schematu - po dwóch gemach dla Andriejewej, Zheng odpowiedziała tym samym. O losach awansu decydowała zatem sama końcówka. Potoczyła się ona dokładnie tak samo, jak w meczu Sabalenki z Muchovą. Aryna prowadziła 4:2, ale ostatecznie przegrała 4:6. Tu z kolei mieliśmy 4:2 dla Mirry, jednak decydujące fragmenty należały do Qinwen. Reprezentantka gospodarzy uszczęśliwiła licznie zgromadzoną publiczność, wygrywając 5:7, 6:0, 6:4. O finał WTA 1000 w Pekinie zagra z Karoliną Muchovą.