Po dojściu do finału US Open i wrześniowej aktualizacji rankingu WTA to Aryna Sabalenka zajmuje pierwsze miejsce notowania. Osiągnęła swój cel, o którym publicznie mówiła od miesięcy. Zdetronizowała Igę Świątek, choć nie stało się to w takich okolicznościach, jakie wymarzyła sobie Białorusinka. Wolałaby spotkać się z Polką w finale nowojorskiego Wielkiego Szlema i tam przypieczętować awans. O tych słowach Sabalenki będzie mówił cały świat Sabalenka rzuciła wyzwanie Świątek. Nie chce oddać panowania Wejście na szczyt to jedno, ale już utrzymanie się tam to inna kwestia. Białorusinka musi oglądać się za plecy, bo choć Iga Świątek ma ostatnio spore problemy, to jednak nadal jest blisko pozycji liderki. I z całą pewnością nie zamierza odpuszczać rywalce. Tenisistka wyraźnie jednak rzuca wyzwanie Polce i jasno deklaruje, że nie zamierza oddawać prowadzenia do końca roku. "Nadal mam motywację do tego, by osiągać rzeczy wielkie, bez względu na to, jak trudno było mi dotrzeć na szczyt, nie zamierzam teraz odpuszczać ani tracić chęci do pracy. Chcę zakończyć ten sezon jako najlepsza zawodniczka na świecie i pozostać na tej pozycji jak najdłużej. Za każdym razem, gdy osiągam cel, wyznaczam sobie nowy" - powiedziała Sabalenka w Pekinie. Końcówka sezonu zapowiada się więc bardzo emocjonująco, a być może kulminacja nastąpi podczas finałów WTA, które w tym roku odbędą się w Cancun. Najpierw Sabalenka, a teraz Świątek. Przykry incydent w Pekinie Białorusinka czuje ciężar odpowiedzialności za kobiety w sporcie Co ciekawe, jako liderka rankingu WTA, Aryna Sabalenka przyznała, że czuje teraz ciężar odpowiedzialności za kobiecy sport. Tenisistka nie zamierza jednak uchylać się od tego, że teraz reprezentuje nie tylko siebie i swój kraj. Co teraz z Igą Świątek? Musi odreagować