Aryna Sabalenka bardzo źle rozpoczęła to spotkanie. Przez własną niefrasobliwość już w pierwszym gemie musiała bronić trzech breakpointów. Udało jej się to tylko raz - przy drugim podejściu Volynets popisała się cudownym returnem i przełamała serwis Białorusinki. Białoruska gwiazda szybko nauczyła się "sztuczek" stosowanych przez swoją rywalkę i odrobiła straty. Następnie wyszła na prowadzenie i wówczas wydawało się, że przejmuje kontrolę nad tym meczem. W piątym gemie pierwszego seta jednak znów przegrała serwis i na korcie mieliśmy remis. Sabalenka zawiodła w pierwszym secie W kluczowym momencie pierwszego seta Aryna Sabalenka znów pokazała, że na początkach turniejów zdecydowanie brakuje jej koncentracji i nie potrafi wskoczyć na swój najwyższy poziom. W dziewiątym gemie Volynets znów przełamała jej serwis na 5:4 i nie zmarnowała szansy, aby w następnej grze doprowadzić tę odsłonę do końca. Tak dobra gra Volynets z Sabalenką była oczywiście zaskakująca. Należy jednak pamiętać, że 22-latka ze Stanów Zjednoczonych w tym roku pokonała między innymi Sofię Kenin, Ons Jabeur czy Mirrę Andriejewą. W drugiej odsłonie Aryna Sabalenka wiedziała doskonale, że żarty się skończyły. To ona serwowała jako pierwsza, ale mimo pełnego skupienia i tak miała duże problemy ze znakomicie dysponowaną Katie Volynets. Gem otwierający seta trwał bardzo długo, ale ostatecznie to Białotusinka okazała się lepsza. Sabalenka wygrała drugiego seta po zaciętej walce Później okazało się, że znakomity pierwszy set, to nie był przypadek. Katie Volynets na korcie podejmowała bardzo dobre decyzje i wielokrotnie łapała na wykroku Arynę Sabalenkę i kierowała piłkę w kierunku, z którego Białorusinka wracała na środek. Zdobyła tak wiele punktów. Bardzo ważny moment tego spotkania miał miejsce w gemie szóstym. Właśnie wtedy, znów po zaciętej walce, Aryna Sabalenka przełamała serwis rywalki i wyszła na prowadzenie 4:2. W następnej grze Katie Volynets potrzebowała rebreaka jak tlenu, ale jej rywalka wskoczyła na odpowiednie obroty i bardzo trudno było jej się przeciwstawić. Jednak czy przy stanie 2:4 Katie Volynets przeszło przez myśl, aby spisać seta na straty? Oczywiście, że nie. Amerykanka w następnym gemie bezlitośnie wykorzystała rozluźnienie swojej rywalki i znów zdobyła przełamanie. Amerykanka na korcie pokazała ogromne serce do walki. Radość Amerykanki nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ już w następnej grze Aryna Sabalenka znów oddaliła się na gemowe prowadzenie dzięki przelamaniu. Bylo już za późno, aby odrobić straty. Białorusinka wykorzystała drugą z trzech piłek setowych i doprowadziła do remisu. Koncert Sabalenki w trzecim secie. Zagrała jak wiceliderka rankingu WTA Sabalenka znakomicie, bo od przełamania, zaczęła trzeciego seta. Chwilę później, gdy serwowała, znów pokazała swoje najlepsze oblicze i zbudowała sobie bardzo cenną przewagę i zwiększyła swoje szanse na to, aby wywalczyć pierwszy od dwóch lat awans poza drugą rundę turnieju w Rzymie. Po pięciu gemach tego seta Aryna Sabalenka prowadziła już 4:1, więc zwycięstwo miała dosłownie na wyciągnięcie ręki. Zawodniczce tej klasy nie wypadałoby roztrwonić takiej przewagi, choć akurat Aryna Sabalenka przywyczaiła kibiców do tego, że przy żadnym wyniku nie może być całkowicie pewna zwycięstwa. I rzeczywiście, Aryna Sabalenka nie utrzymała tej przewagi zbyt długo. Już w następnym gemie Katie Volynets wygrała do 15 i przełamała serwis Białorusinki. Zrobiła to w bardzo ładnym stylu i dała sobie jeszcze jakąś szansę na odwrócenie losów tego pojedynku. Później jednak nadzieja Amerykanki ostatecznie prysła. Aryna Sabalenka miała trzy piłki meczowe i wykorzystała już pierwszą z nich. Tego seta Białorusinka wygrała 6:2 i już wiadomo, że w trzeciej rundzie zmierzy się z Dajaną Jastremską.